Wiecie co mnie wyjatkowo wkurza?
Kiedy ludzie zaczynaja psioczyc, ze tego, czy tamtego za duzo w mediach. Ostatnio, ze Michaela Jacksona. BBC dostala fure zazalen, ze ktos smial zmienic ramowke BBC2, zeby nadac relacje z pozegnania gwiazdy w LA.
W weekend po smierci gwiazdora faktycznie siedzialam nabzdyczona, bo kolejna seria Lost nie dotarla przed weekendem i nie mialam co ogladac, a w telewizji oczywiscie byly same programy o Michaelu. Nabzdyczona jednak bylam glownie na sama siebie, ze nie stac mnie bylo na wcisniecie guzika wylacz i polozenie sie na sofie z ksiazka. Lub zrobienie czegolkolwiek innego. W koncu obejrzalam Moonwalkera i w sumie swietnie sie bawilam, bo nie widzialam tego od wiekow.
We wtorek natomiast zwyczajnie nie ogladalam imprezy. Zajelam sie czyms innym. Nie mam ochoty, to po prostu nie czytam informacji o tym, ze Jacksona pochowaja bez mozgu, albo dywagacji na temat, co sie stanie z jego zadluzonym majatkiem. Czytalam rozne tego typu informacje dzien po, a teraz juz nie czytam. Zapewne miliony ludzi czytaja i mnie nic do tego.
Doprawdy, trudno, zebym marudzila, ze nic ciekawego nie ma w wiadomosciach, bo traf chcial, ze akurat jest slow news day, sezon ogorkowy. Zreszta, w wiadomosciach zawsze cos jest. Zajrzyjcie do mojego mikrobloga - staram sie codziennie wygrzebac cos interesujacego. Mozna? Mozna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz