Salon Piszących w Szkocji

środa, 12 października 2011

World before Columbus

Wyobraź sobie, że nie ma Fejsbuka. Nie ma naszej-klasy. Nie ma Twittera, ani żadnej platformy blogowej.
Nie ma e-maila. Nie ma Internetu.
Nie ma telefonów komórkowych i nie można wysłać smsa.


Wieczorem człowiek siada przy biurku i zapisuje kartki dwustukartkowego zeszytu w kratkę, aż omdlewa mu ręka. Czasem to zwykłe zapiski z dnia codziennego, czasem powieści. Spogląda przez okno na światła wieżowca naprzeciwko.
Skrobie ołówkiem w brudnopisie, skreśla i wyciera gumką, a potem efekt końcowy (czyli wiersz) przepisuje piórem do zeszyciku oprawionego w zielony welur. Wszystkie te zeszyty i brudnopisy chowa do szuflady w biurku i nie pokazuje nikomu, poza paroma najbliższymi duszami.

Poza tym dużo czyta. Słucha Niedźwiedzia w radiu, a w inne dni niż piątek nuci: I'm so happy cause today I found my friends, they're in my head i nie może się powstrzymac od oczywistego wniosku, że tak, że tylko w głowie.

Czasem nuci też don't call me daughter, ale to zupełnie inna historia.

No dobra, tak, czasami nuci też jakiś obciachowy przebój Michaela Boltona albo wczesny Celine'y. Albo jakieś I will always love you...

Czasem wynurza się ze swojego panieńskiego pokoiku i ogląda jakiś serial w TV. Skrzydła. Czy coś w tym stylu.

Wysyła anonimowe walentynki i szkolną pocztą pantoflową wiadomości, które mają dotrzeć do kolejnej tzw. korytarzowej miłości. No bo przecież o niebo łatwiej jest szepnąć na ucho przyjaciółce - powiedz mu, że... - niż odezwać się samej.

Ten sam człowiek 15, 20 lat później nie może przestać się zastanawiać, czy gdyby wtedy był Internet, blogi, fora internetowe, Fejsbuk i smsy, to życie potoczyłoby się inaczej? Czy anonimowy robak wylazłby wcześniej ze skorupki? Czy gdyby miał bloga i czytelników, którzy by tego bloga komentowali tam i wtedy, to uwierzyłby w siebie wcześniej?

A może sieć to pułapka i ułuda?

No regrets. Ale zastanawiać się zawsze można.

O samotności w sieci wg Baumana Państwo poczyta tu.

5 komentarzy:

Stardust pisze...

Tak, zastanawiac sie zawsze mozna:)

Annette ;-) pisze...

"Czy gdyby miał bloga i czytelników, którzy by tego bloga komentowali tam i wtedy, to uwierzyłby w siebie wcześniej?" - Nie sądzę.

"A może sieć to pułapka i ułuda?" - Tak!!!

Kasia pisze...

Star - no bo to i tak nic nie zmieni :)

Annette - śmiem twierdzić, że nieprawda, ale to pewnie zależy od indywidualnych doświadczeń :)

Gosia pisze...

Przypominaja mi sie czasy liceum.Nie wiedzialam,co to internet i co to komorka.W wakacje wysylalam do swojej licealnej przyjaciolki listy.Co drugi dzien.A mieszkala jakies 15 km ode mnie.Takie pisane na kartkach z zeszytu w kratke.Czekalam codziennie na listonosza.Wszystkie wypracowania tez pisalo sie dlugopisem. Na kartkach A4 w kratke.

Pierwszy telefon komorkowy kupilam na drugim roku studiow.Potem byl internet,mala kawiarenka w akademiku. Przerozne fora i grupy. Zaczely sie nowe znajomosci.Niektore przetrwaly do dzisiaj.A potem byla emigracja.A potem byl blog.I wlasnie dlatego tutaj teraz jestem.

Nie.Nie uwazam,ze internet jest pulapka.Gdyby nie internet nie poznalabym tych waznych i tych wazniejszych ludzi w swoim zyciu.To chyba mowi samo za siebie.

Ale sa tez plusy tego,ze przez wieksza czesc swojego zycia nie wiedzialam,co to internet,facebook,blogi.Dzieki temu wiem,jak spedzac czas w swoim wlasnym towarzystwie.Na wszystko jest chyba wlasciwa pora. Nie zaluje tego,ze wypelzlam ze swojej skorupki dopiero po studiach.

Annette ;-) pisze...

Może zbyt uogólniłam. Powinnam była napisać, że Internet MOŻE być pułapką i ułudą.