Poniewaz jeszcze nie mamy wlasnego autka, czasem podroz jest sporym wyzwaniem. Transport publiczny w Szkocji nie jest najgorszy, ale nie wszedzie da sie dojechac w jako takich warunkach i o sensownej porze. Dlatego jak znajda sie jacys znajomi z samochodem, ktorzy maja dwa wolne miejsca na wyprawe w nieznane, od razu wsiadamy!
Wsiedlismy wiec w sobote z zamiarem dojechania na Wyspe Skye, ale udalo nam sie dojechac tylko do Shiel Bridge, kilka mil od zamku Eilean Donan.
Samochod padl. Kilka godzin oczekiwania na pomoc drogowa. Samochod zostaje odcholowany do serwisu, a my, na szczescie, dostajemy auto zastepcze. Sobota juz stracona, jemy rybe z frytkami, jedziemy do B&B i spedzamy wieczor grajac w karty. Na dworze leje jak z cebra i wiatr taki, ze glowe chce urwac.
Niedziela spoko, pogoda do przejscia, robimy runde dookola wyspy. Jest pieknie.
5 komentarzy:
a ja pokochałam Irlandzkie kaprysy pogodowe
a ten deszcz!
czy nie dałoby się go jakoś przenieść do Polanda? :>
bo ten obecny kręci włosy a ten z IE nic a nic!
Widoki przepiękne...
Blogroll Ci się zaciął, bo ostanią notkę naisałam nie tydzień, a dwa tygodnie temu :-)
Takie klimaty lubię. A wycieczka pamiętna będzie. Pozdrawiam serdecznie. ;-))
Uuppppsss... Zapomniałam spóźnione życzenia złożyć! Spełnienia marzeń! ;-))********
Deszcz i wichrzysko mają swój urok, ale za nic nie chciałabym, żeby się przeniosły do Polski. W Polsce ma być zimna zima i gorące lato, śnieg i burze, czyli wszystkie te rzeczy, których tutaj nie ma. Tak żeby móc pojechać i wdychać to inne swojskie powietrze, smakować jak ulubiony deser z dzieciństwa, który dziś można zjeść tylko raz do roku.
Prześlij komentarz