Salon Piszących w Szkocji

wtorek, 28 października 2008

A change would do you good

Nie to, ze tak mi zle w pracy. Moge e-booki czytac, ukladac pasjansa na Facebooku, spozniac sie 20 minut i wychodzic wczesniej, a czasem nawet obzerac sie na koszt formy. Moja szefowa nie jest moze najlepsza szefowa na swiecie i celuje w zwalaniu na mnie swojej roboty oraz przywlaszczaniu sobie moich zaslug, ale miewalam gorszych szefow. Przynajmniej czasem mnie podwozi do domu.

Caly problem w tym, ze strasznie mi sie tu nudzi. Kiedy zaczynalam ponad dwa lata temu, moje stanowisko bylo nowe i wszystko trzeba bylo wymyslic i ustalic. A teraz wszystko dziala i czlowiek bezmyslnie robi w kolko to samo. Nuda. Chcialabym robic cos nowego, cos innego.

Wyslalam CV w piatek i zobaczymy. Poki co szef podwiozl mnie do domu w piatek, a szefowa wczoraj (nie wiedzac wcale, ze mysle o odejsciu - ale, byc moze, cos podejrzewajac). Dzis szefowa wlasnie dyskutuje z kadrami o podwyzce dla mnie. No bardzo sie ciesze, ze taka jestem doceniana, ale to zupelnie nie o to chodzi. Chodzi o to, ze potrzebuje zmiany, a zmiana koloru wlosow i fryzury nie zadzialala.

Trzymajcie kciuki :)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Trzymam.
Yhym, nuda w pracy jest straszna. I kasa nie jest w stanie jej zrekompenować.