Salon Piszących w Szkocji

czwartek, 5 lutego 2009

Gotuj z Lakoma (6)

Zmiana pracy jest bardzo stresujaca. Nagle ma sie nad glowa termin, do ktorego trzeba sie uporac z mnostwem spraw i jeszcze nauczyc nowych/obecnych pracownikow wlasnych obowiazkow. Koszmar. W zwiazku z tym nie mam czasu nie tylko na bloga, ale w ogole. A jak nie mam czasu, to gotuje zupy.

Zupy gotuje przerozne, a wiekszosc z nich podobnie.

Zaczynam od wywaru. Jesli potrzebna mi zupa na juz, a w lodowce pustawo, po prostu rozpuszczam kostke rosolowa (lub dwie) w goracej wodzie. Dorzucam jakies ziarenko ziela angielskiego, tudziez listek laurowy, doprawiam do smaku

Jesli mam nieco wiecej czasu i jakies zapasy w lodowce, gotuje wywar na kurczakowym podudziu (wczesniej rozmrazam i wrzucam na chwilke do goracej wody). Dodaje suszone lub swieze warzywa. Na Wyspach beda to: marchewka, pasternak (to biale podobne do pietruszki w tutejszych warzywniakach, zwane parsnip, to pasternak) fragment selera, kawalek pora, ewntualnie kawalek brukwi (swede), jesli kupilam zestaw jarzynowy np. w Icelandzie. Doprawiam do smaku jak wyzej i gotuje wywar.

Jak mam juz gotowy wywar (lub kostki rozpuszczone w wodzie), to decyduje, jaka zupe zrobic (czasami jednak decyduje wczesniej). Na przyklad wrzucam utarte ogorki kiszone i ziemniaki pokrojone w kostke i mam ogorkowa. Albo dodaje koncentrat pomidorowy i zabielam jogurtem i mam pomidorowa. Albo wrzucam szczaw (kupuje taki w sloikach), gotuje jajko na twardo i mam szczawiowke (ktora znajomy nazwal kiedys zupa z trawy - ale jaka dobra zupa z trawy!).

Na ponizszym zdjeciu jest kalafiorowa z ziemniakami. Mialam resztke mrozonego kalafiora i zupa wyszla troche cienka, wiec dorzucilam ziemniaka pokrojonego w kostke, dodalam koperku i zabielilam jogurtem. I prosze: szybko, tanio i smacznie!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mam od najwcześniejszego dzieciństwa uraz do kalafiora :-)
Nie wiem, dlaczego tak jest. Do mnóstwa rzeczy, których nie cierpiałam w dzieciństwie, przekonałam się czy wręcz pokochałam później. A kalafior okopał się na dawnej pozycji i tam siedzi :-)

Kasia pisze...

Moglabym wymienic kilka potraw z rodzaju 'nielubianych od dziecinstwa'. Niektorych nigdy nawet nie sprobowalam :) Flakow, np. :) Szpinakowi opieralam sie dlugo, a teraz uwielbiam :) Nie cierpie krupniku i trzeba bylo zobaczyc moja mine, kiedy odkrylam, ze Scotch Broth to krupnik wlasnie (szefowa mi tak zachwalala, ze zamowilam w restauracji).

Buhaj ostatnio zamiast kalafiora wrzucil brokuly i wyszla swietna brokulowa :)