Salon Piszących w Szkocji

wtorek, 14 lipca 2009

Trzydziestki

Normalnie az mi sie wczoraj niedobrze zrobilo, jak po raz kolejny niechcacy przeczytalam stereotypowy watek na glupim forum. Stereotypowy pod wieloma wzgledami. Bylo o tym, ze kobieta, jak ma trzydziestke na karku, to juz tylko powloczy kapciami w dresie otoczona gromadka bachorow. No, pffff.

Potem bylo, ze kariery, to kobieta na Wyspach nie robi. No nie ma takiej mozliwosci. Bo to nie jest kariera, jak sie zostanie supervisorka tasmy w fabryce albo nadzorczynia sprzataczek, czy tez asystentka niedouczonej Szkotki. No, pfff po raz drugi.

Musialam sie powstrzymac, bo mi sie komentarz niecenzuralny cisnal pod palce.

I tak sobie potem wieczorem z Buhajem dyskutowalismy, ze zal nam ludzi, ktorzy w takie stereotypy wierza. Bogu dzieki, trzydziestke skonczylam jakis czas temu. Bachorow sie poki co nie dorobilam - tak wyszlo. Zycie sobie tak zorganizowalam, ze mam czas na night out w pelnym makijazu oraz na lezenie w dresie przed telewizorem.
Ponoc na swoj wiek nie wygladam (mimo tych kilku kilogramow, ktore gdzies sie niepostrzezenie odlozyly).

Nie jestem asystentka niedouczonej Szkotki, choc w jakims sensie przez ten etap przeszlam. Za to mam calkiem wyksztalcona asystentke-Szkotke. Nie spoczywam na laurach i mam nadzieje stad jeszcze piac sie w gore.

Na dodatek niemal wszystkie moje znajome trzydziestki czy tu, czy w kraju, pod te stereotypy nie podchodza ani troche, wiec skad taka statystyka? Czy ja tylko takie wyjatkowe znam? A znam nie tylko trzydziestki, znam tez czterdziestki i nawet conajmniej jedna piecdziesiatke, ktore do powyzszego stereotypu sie nijak maja.

Na szczescie Buhaj mi mowi, ze on zawsze uwazal, ze trzydzieski to sa wlasnie najfajniejsze, szczegolnie te w szlafrokach i w papilotach. Madry chlopak. Napewno to samo bedzie mowil za 10 lat o czterdziestkach.

Czy wy tez zauwazylyscie, ze taki mit o trzydziestkach pokutuje w spoleczenstwie?

5 komentarzy:

goraca pisze...

Lakoma, to ja chyba mam to szczescie, ze w jakiejs bance mydlanej zyje, ale takiego mitu w swoim najblizszym otoczeniu nie zauwazylam ;)

Fakt, sa ludzie, ktorzy uwazaja, ze po 30 to tylko wypada domem i dziecmi sie zajmowac - ale ja staram sie ich nie slyszec (bo zwykle to sa ludzie w Polsce, z reguly z kregow dalszych rodzinnych i z reguly laczy sie to z pytaniem o moje plany dzieciowe ;P). Tylko, ze mnie naturalnie do innego typu ludzi ciagnie (wyrzutki spoleczne musza sie trzymac razem ;))

Zreszta mi i tak wydaje sie, ze wiek jest tu malo decydujacy - sa zapyziale dwudziestolatki, sa mlode duchem (i czesto cialem!) piecdziesiatki! Tu chodzi o spojrzenie na swiat i osobowosc - ale zwalic na wiek, to latwa wymowka ;) No a jesli to owe forum, na ktorym stereotyp pokutuje, to to szkockie forum, o ktorym mysle, to tez tam na szczescie nie bywam :)

kijevna pisze...

no chyba też czytałam tę dyskusję, ale nawet już nie chciało mi się w nią włączać:)

owszem baluję w szlafroku jakoś tak do śniadania, bo nie chce mi się zrywać przed dzieckiem, żeby się wymalować... nie widzę takiej potrzeby - gdyby facet widział dostałby walizki za drzwi, albo sam by dziecko karmił... można mając dzieci wyglądać fajnie, bywają momenty, że się nie da - jak któryś tego nie rozumie niech spada

zawsze się zastanwiałam co znaczy "robić kariere" - zwłaszcza w męskich oczach;)
ja swój plan realizuję - z małymi potknięciami, za które niebu dziękuję - mało kto by to może uznał za karierę, ale wszystko w swoim czasie:)

a z takim mitem się nie zetknęłam wśród znajomych - może bywam w innej części społeczeństwa?

Młody zabrał dziecko na spacer to lecę popływać, żeby nie było, że tylko kapciami powłóczę;)

biskupinka pisze...

Nie wiem o jakie forum chodzi, ale jeśli o to, o którym myślę, to też już tam nie bywam :-)
Do rzeczy: zgadzam się z przedmówczyniami! Wszystko zależy od nas samych i tego jak my się czujemy. Ja tam już dawno po 30 jestem, a duchem ciągle jakieś 18, góra 20! Szkoda, że powłoka cielesna nie współgra z duchem...
Poza tym, rzeczywiście - co to znaczy robic karierę? I znowu zależy to od nas samych. Ja spełniłam się jako matka, jako żona i jako pracownik (a że pracuję tam, gdzie pracuję i robię to co robię, drogi awansu przed mną nie ma ale jakos nie ubolewam!).

Generalnie, jak mówi moja mama: co komu do domu, jak chata nie jego. Czujmy się same ze sobą dobrze a reszta niech się odpimpka :-)

Kasia pisze...

Woda na moj mlyn - trzy trzydziestki sie odezwaly i tylko potwierdzaja, ze ten stereotyp to bzdura! Wiem, wiem, powinnam przestac czytac to forum :)

Z reguly mam w glebokim powazaniu podobne watki na tym forum i innych, ale chyba ostatnio jestem drazliwa i tak sie mnie ten temat uczepil :) To znaczy w sumie nawet nie tyle przekonanie, ze jak trzydziestka, to zapyziala, a o tej karierze... Bo raz, ze przeciez to jest subiektywne, co nazwiemy "kariera", a dwa, ze przeciez teraz tak naprawde sie nie da nie zrobic jakiejs. Bo a) trzeba z czegos zyc, b) przeciez umarlybysmy z nudow, gdybysmy w jakims momencie nie mialy w miare zajmujacej pracy.
A swoja droga na rzeczonym forum, po prostu nie uwierzono mi, na jakim stanowisku pracuje ;)

Och, jak dobrze, ze jednak nie jestem "inna". ;)

Anonimowy pisze...

No to ja, trzydziestka czwarta, też coś od siebie dodam.

"Inna" nie jesteś.

Forum nie znam, ale wydaje się być jakieś konserwatywne i nie z tej epoki.

Kariera rzeczywiście jest pojęciem subiektywnym. Dla mnie to jest awans na coraz to wyższe stanowiska w pracy (szefowanie sobie odpuszczam, więc jeszcze tylko dwa i będę na szczycie).