Salon Piszących w Szkocji

sobota, 18 lipca 2009

Tydzien w liczbach

2 kieliszki wina wypilam z dziewczynami z pracy w srode. Taka alkoholowa dieta.

Jedyne 16 funtow i bede miec nowy kwietnik w domu. Buhaj nie pozwolil mi postawic kaktusow w sypialni - ponoc wedlug Feng Shui nie mozna.

19 odcinkow Fringe mam do obejrzenia na kompie oraz 2 serie Alias (w Polsce znanego lepiej jako Agentka o Stu Twarzach). Yuppi!

30 lat skonczyl w zeszla sobote Koallsky. Zawiezlismy sie az do Glasgow, zeby uczcic i niezle sie ubawilismy.

40 minut na spotkaniu komitetu zarzadzajacego budynku poswiecono dyskusji o wysokosci podwieszanych sufitow. A mowilam, ze naleze do komitetu?

50 funtow kosztuje wymiana polskiego prawa jazdy na brytyjskie. Wymieniam tylko dlatego, ze mam stare, bez gwiazdek i w 100% po polsku.

60 minut spoznilam sie do pracy w srode - teoretycznie, bo mam nienormowany czas pracy, umownie jednak powinnam byc miedzy 9 a 9.30.

Ponad 300 stron ksiazki Decipher zostalo mi do przeczytania. Mecze, mecze i nie moge zmeczyc. Niby wciaga, popularnonaukowa i thriller i zagadki, ale chyba dla mnie troche za duzo dwa grzybki w barszcz: bo i Atlantyda i teoria strun i fizyka slonca. I wszystko po angielsku (tak naprawde tylko slownictwo z fizyki rozumiem bez problemu, ale nie fizyke, jesli to ma sens). Czytam, na zmiane kartkujac szosta czesc Harry'ego Pottera - dla przypomnienia przed pojsciem do kina (moze jutro).

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

O właśnie, trzeba rezerwację na bilety, na HP zrobić. Dzięki za przypomnienie :-)