Salon Piszących w Szkocji

wtorek, 20 kwietnia 2010

Perypetie konsulatowe

Musze, ach musze napisac, jak zachwycona jestem obsluga w polskim konsulacie w Edynburgu. Szczegolnie w porownaniu z perypetiami, jakich doswiadczylismy w konsulacie w Paryzu!

Jakies trzy lata temu Buhaj wymienal sobie paszport w tutejszym konsulacie i narzekal na kolejki i niejaka opieszalosc przy zalatwianiu spraw. W Paryzu natomiast... ech, szkoda gadac. Poniewaz zalezalo nam na czasie, kiedy po wizycie na komisariace policji dotarlismy do domu, przestudiowalam dokladnie strone internetowa konsulatu, zeby sie dowiedziec, co bedzie nam potrzebne. Oczywiscie okazalo sie, ze nikomu nie przyszlo do glowy opisac procedury w przypadku utraty paszportu krok po kroku - nigdzie nie bylo na przyklad napisane, ze ktos musi poswiadczyc twoja tozsamosc, jesli straciles wszystkie dokumenty (prawo jazdy nie jest dokumentem tozsamosci) i ze ta osoba tez sie musi wylegitymowac. Przydaloby sie tez, gdyby na stronie internetowej podano, gdzie w poblizu mozna sobie zrobic zdjecie. Oczywiscie, jesli zapytasz w konsulacie, podadza ci adres fotografa, ktory nie dosc, ze nie jest najblizszy, to jeszcze drogi, a tymczasem zdjecia z automatu, jesli odpowiadaja wytycznym, sa akceptowane bez problemu.
W Paryzu czekalo nas stanie w kolejce do okienka numer 1, w ktorym pan zywcem wyjety z filmow Barei zbesztal nas za to, ze "dalismy sie okrasc". Nie sluchal, co mialam do powiedzenia, a potem mi usilowal udowodnic, ze w pierwszym zdaniu nie poinformowalam go, ze skradziono mi rowniez dowod osobisty. Pojawial sie i znikal, dzwonil do Polski, zeby potwierdzic moj adres zameldowania, w koncu wyslal nas do okienka numer 2, w ktorym zlozylismy formularze. Pani w okienku numer 2 byla bardzo empatyczna i wyslala nas do okienka numer 3, w ktorym zaplacilismy oszalamiajaca sume 100 Euro. Z okienka numer 3 wrocilismy z powrotem do okienka numer 2. Nie uwierzycie, ale wszystko trwalo dobre pol dnia (wliczajac czas, ktory Goraca spedzila w metrze przywozac z domu swoj paszport, ktory byl potrzebny do pomyslnego zidentyfikowania nas, za co do dzis jestesmy wdzieczni - ciekawe, swoja droga, co by bylo, gdyby nie mial nas kto zidentyfikowac). Jedyne, w czym konsulat w Paryzu nie wykazal sie opieszaloscia, byl czas wydania paszportow - po wszystkich perypetiach paszporty czekaly na nas swieze i pachnace nazajutrz. Dzieki pani z okienka numer 2, ktora skontaktowala sie z organami, ktore wydaly nasze skradzione paszporty, ZANIM zostalismy pomyslnie zidentyfikowani, czyli mowiac krotko uwierzyla nam na slowo.

Nauczeni doswiadczeniem wybralismy sie zatem do tutejszego konsulatu jak najwczesniej, ze zdjeciami, odliczonymi pieniedzmi i gotowi na wszystko. Konsulat byl zupelnie pusty, bylismy pierwszymi petentami dzis, pani w jedynym okienku byla przemila, poinstruowala jak wypelnic formularze, sprawdzila zdjecia, pobrala odciski palcow i przyjela naleznosc. Oraz poinformowala, ze paszporty beda do odebrania za 2 miesiace, co jest duzym osiagnieciem, bo poprzednio Buhaj zostal poinformowany, ze czas oczekiwania wynosi 'do 6 miesiecy'. Mam szczera nadzieje, ze konsulat bedzie rownie dobrze zorganizowany, kiedy w czerwcu przyjdziemy glosowac w wyborach prezydenckich. Kiedy glosowalismy poprzednio bylo tak: wybory. Wlasnie ustalilismy, ze w tym roku, na wszelki wypadek zjawimy sie w konsulacie juz o 6, zaglosujemy, a spelniwszy obywatelski obowiazek wrocimy do domu i wlaniemy sie spac.

PS Ostatnie posty konkursowe (konkurs konczy sie dzisiaj - jak juz zaznaczylam nie bralam udzialu ze wzgledu na nagrody, ale... trzymajcie kciuki!)
Tajemnice szkockiej kuchni
Do you speak Scottish?
Socialising
Najlepszy maly kraj na swiecie

Brak komentarzy: