Salon Piszących w Szkocji

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Przedświątecznie

Pogoda płata nam psikusa i dziś wiem tylko, że nic nie wiadomo. Póki co wszystkie lotniska na naszej trasie otwarte, ale jak przysypie/zamrozi/powieje, to wszystko może sie zdarzyć. Łącznie z Wigilią gdzieś po drodze... Jeśli tylko Kindle i iPod się nie rozładują, to damy radę.

Choinka już ubrana (okazało się, że połowa lampek nie świeci, ale trudno), mieszkanie - umówmy się - posprzątane, a nawet gar grochu z kapustą ugotowany. I zjedzony. Keks do pracy upieczony i juz tylko dwa kawałki zostały. Kartki wysłane, prezenty wysłane...

I jeszcze tylko Christmas party w pracy - jutro.

W zeszłym roku zapowiedziałam Buhajowi, że "wrócę wcześnie", bo "na pewno będzie nudno", a wróciłam o 2 nad ranem. Ubawiłam się setnie i nie tylko dlatego, że wszyscy ci high profile academics nie żałowali sobie napojów wyskokowych. Równiez dlatego, że impreza zakończyła się bitwą na śnieżki pod pubem.
Dziś jak przystało na płeć piękną, głównie martwimy się, w co się ubrać, bo zimno, jak na tę cześć świata, nieprzeciętne. Dziewczyny z labu donoszą, ze wypada iść w martensach. Cudnie.

Tymczasem, jeśli okaże się, że (odpukać) odwołają nam lot i zwrócą pieniądze, to wiem już, na co je wydam. To znaczy umówmy się, że jak polecimy, to też wyskrobię z dna konta. Na to. Bo, że na to, to już ustalone.

9 komentarzy:

biskupinka pisze...

Ja w tym roku postanowiłam bojkotować xmas party w pracy (i dobrze, bo chora jestem i tylko mi tego do szczęścia brakowało :/); nie jestem jeszcze pewna czy bojkotu nie rozciągnąć również na domowe obrządki świąteczne...

Inna sprawa - Aberdeen to taki nooo, jak to ładnie napisać - koniec, qrwa, świata - że do nas przyjeżdżają na koncerty tylko gwiazdki xfactora (akurat tegoroczny zwycięzca, jak wiesz, jest bardzo w moim guście muzycznym i nie tylko...), dancing on ice albo dinozaury w stylu Status Quo (nie mam nic przeciwko, ale jednak...)

I ostatnia sprawa - proszę mnie updatować z adresem mojego bloga :-)

Kasia pisze...

Ja nie bojkotuję, w zeszłym roku o mały włos zbojkotowałam i taaaaka impreza by mnie ominęła :)

Edynburg nie lepszy - najlepsze koncerty są zawsze w Glasgow, ale mnie się nie bardzo uśmiecha potem tłuc ostatnim pociągiem do domu (chociaż z Fleetwood Mac mnie chłop przywiózł, a po INXS po prostu nocowalismy u znajomego). Dlatego skoro już ktoś sensowny przyjeżdża do nas, to nie można przegapić. Bon Jovi to tak z sentymentu głównie... Ale braci Followillów to ja lubię bardzo :) Zwycięzca tegorocznego X Factora ujdzie, ale ja zdecydowanie wolę oryginalnych wykonawców zwycięskiego singla... i jak się rozpędzę to pobiegnę w Sylwestra w okolice Princes Street posłuchać jak grają :)

Link update'owany i nawet zaległe posty przy okazji przeczytałam :) Nie zauważyłam, żebyście były ze Szkocicą jadowite, na pewno nie na żywo :)

Unknown pisze...

Bojkotuję zawsze, ale pracuję w głupim miejscu. U nas nikt by się śnieżkami nie tłukł. Wszyscy się do siebie fałszywie uśmiechają i przychodzi biskup. Prawdziwy. Brrrrr! Ta niewątpliwa przyjemność jest akurat dziś i muszę się zmyć iście po angielsku.
A koncert przystojnego Szkota w naszym rodzinnym mieście był wyjątkowo udany...:-)

Kasia pisze...

Do nas by biskup nie przyszedł, za dużo ewolucjonistów ;) Zresztą u nas imprezy są wyjściowe, idziemy się nażreć w restauracji, a potem na drinki do pubu. Można się wyłamać po drodze, jak komuś nie odpowiada :)

Nie miałam wątpliwości, że Ray Wilson bedzie świetny :) A co grał? Genesis i Stiltskin?

Kasia pisze...

Siostro, bo mi sié usunal niechcacy komentarz, ale zdazylam skopiowac: "Grał głównie Genesis, ale trochę Stiltskin też.
Przyznam, że zrobiło na mnie wrażenie, jak po dwugodzinnym koncercie jeszcze robił Strusia-Pędziwiatra:-) To się nazywa kondycja (a jest tylko rok ode mnie młodszy!). A jak go zapytałam (przy podpisywaniu płyty), czy jest zmęczony, to powiedział, że on nigdy nie jest zmęczony! Pozazdrościć!"

Ja nie wiem, skad tacy ludzie biora kondycje - Lindsey Buckingham tez skakal na koncercie FM jak szalony, a przeciez ma 61 lat!

valkiria pisze...

Oby 2011 uplywal nam wszystkim koncertowo;) I zdrowo!

Annette ;-) pisze...

To drugie bardzo mi się podoba :-) A wiesz, że gdy jakiś czas temu na stronie BJ zobaczyłam, że będą grali w Edynburgu to pomyślałam, że spróbuję się do Ciebie na ten czas wprosić?

kijevna pisze...

to chyba dotarli no Święta do domu?:) teraz tylko wykopać się trzeba będzie:) dobrego po Świętach!

bomila pisze...

Rozumiem, że jakoś udało Wam się dotrzeć. Mam nadzieję, że wrócicie też bez problemu. Dobrego Nowego Roku!