- Nuda. Nudzę się. - odpowiedział potworny wujaszek Alojzy Gżegżołka na pytanie nieszczęśliwej cioci: - Co z tobą, Alojzy? (obok zdjęcie z Salonowej interpretacji tego klasycznego tekstu mistrza Konstantego: Ela jako ciocia, Karol jako wujaszek i Jarucha w roli kotka).
A mnie ostatnio mówią (bądź piszą), że muszę być zajęta. Że zajęta ja, to prawdziwa ja. Że sobie innej mnie nie wyobrażają. Oraz że mam tyle energii, która przecież (no, ba!) musi znajdować gdzieś ujście.
No i generalnie się zgadzam. Lubię być zajęta, lubię mieć za dużo na głowie (nawet jeśli potem narzekam, że nie mam na nic czasu). To bardzo skutecznie zagłusza przeróżne egzystencjalne myśli i zupełnie bezsensowne rozważania na temat sensu. Które, gdybym miała za dużo czasu na poświęcenie im wysiłku moich zwojów mózgowych, zapewne spowodowałyby u mnie głęboką depresję. Lub też paranoję. Tak.
Problem się jednak pojawia, czysto newtonowski. Akcja powoduje reakcję. Jak siedzę i robię nic, to z reguły nie ma to zbyt wielkich konsekwencji, poza obrastaniem w tłuszcz. Jak robię dużo, to czasem dostaję na odlew. Przez czysty przypadek. Albo dlatego, że się sama o to proszę (w czyimś mniemaniu). Tak to już jest i nawet Newtona za to winić nie można, biedak to ino opisał i wyjaśnił przy pomocy wzorów.
Tak sobie jednak wczoraj pomyślałam kładąc mą głowę zmęczoną (eeeee, zamroczoną przy pomocy wina) na poduszce: wolę na odlew przez przypadek niż nudę. Jakoś sobie poradzę z siniakami, guzami i straconymi zębami. Może się nawet nauczę trzymać gardę. Rany i obrażenia dodają życiu smaczku. I tego się (póki co) będę trzymać.
PS: Tak, tak, może się wkrótce zbiorę i napiszę jak cudownie, fantastycznie, rewelacyjnie, [brak słów innych niż wyświechtane i nadużywane przymiotniki charakteryzujące] było na Czarnych Warsztatach pisania prozą. Watch this space.
2 komentarze:
Fakt - rany i obrażenia dodają życiu smaczku, ale ja mam już dość, bo ile można obrywać? Dlatego teraz robię nic i... Dobrze mi z tym :-)
ciekawam relacji
Prześlij komentarz