Salon Piszących w Szkocji

wtorek, 30 listopada 2004

Bezsennik Niecodzienny 1104

26 listopada 2004
Na pomarańczowo

Od kilku dni jestem pomarańczowa, a Wy?

http://ukraina2004.prv.pl

http://www.wolnaukraina.pl

[linki nieaktywne]

Izzie (20:19)
5




25 listopada 2004
Kilka spraw bieżących

Po pierwsze - dziś Święto Dziękczynienia, więc fanom tradycji amerykańskiej i chętnym głodomorom serwuję wirtualnego indyka:

Po drugie: jakoś mi się ostatnio namnożyło różnych spraw do zajęcia się, więc jeśli nie pisuję komentarzy u zaprzyjaźnionych blogerów, to nie znaczy, że mnie nie ma i nie czytam. Już jestem (po awarii zasilacza w komputerze).

Po trzecie: zapraszam do pozostawiania śladów w Księdze Gości (życzenia mile widziane). Ooops, nie żebym się dopominała, telefon i tak przegrzany, skrzynka mailowa pęka w szwach, na gg rozmowy symultaniczne. [Ksiega Gosci usunieta]

Po czwarte: Azteczko, opowiadanie przeczytałam, spróbuję znaleźć dłuższą chwilkę i napisać (jak zwykle) recenzję.

Z wirtualym cmok !

Izzie (13:31)
3



22 listopada 2004
Trudne tematy

Nie byłam ostatnio dostępna w sieci z powodu awarii komputera, a następnie z powodu kolejnego wyjazdu w rodzinne strony - ale już jestem i mam zamiar zostać na dłużej. Poniższy post miał się ukazać w zeszłym tygodniu, ale padł mi komp i mogę go opublikować dopiero dziś.

Pozdrawiam wszystkich!

Zdaniem Komitetu Praw Człowieka ONZ Polki są dyskryminowane. Nie tylko w pracy (Komitet skrytykował nierówny system wynagrodzeń i utrudnienia w dostępie kobiet do stanowisk kierowniczych). Przede wszystkim oberwało się Polsce za prawo antyaborcyjne. Komentarz biskupa Pieronka: "Niech Komitet Praw Człowieka ONZ pozwoli ludziom kierować się własnym sumieniem." Przyznam, zatkało mnie. Moje sumienie nie pozwoliłoby mi w życiu dokonać aborcji. Po prostu nie i już. Ale może po prostu nie umiem sobie wyobrazić sytuacji, w której zapragnęłabym zabić swoje nienarodzone dziecko. Ostatecznie nie mam bladego pojęcia, co czuje matka szesnaściorga dzieci, którą los uszczęśliwia kolejnym albo trzynastolatka zgwałcona przez własnego ojca, albo... I jeśli ich sumienie nie gryzłoby z powodu aborcji, to dlaczego nie mają prawa się nim kierować i usunąć ciąży? Bo cały wic w tym, że mimo iż ustawa dopuszcza możliwość aborcji w pewnych określonych sytuacjach, to kobiety nie zawsze są w stanie z tego prawa korzystać. Sumienie może też nie gryźć kobietę, dla której dziecko może być przeszkodą w świetnie rozwijającej się karierze. I ona nie może się kierować własnym sumieniem (ups, sorry, może, za duże pieniądze, dzwoniąc pod numer z ogłoszenia „Aaaa, ginekologia-wszystko”.

Izzie (20:42)
16




10 listopada 2004
I znów do pociągu...

Tradycyjnie: wyjeżdżam dziś do


Jeśli tym razem znajdzie się chętny, żeby poszperać i rozszyfrować, podpowiadam: mój pociąg jedzie do granicznego Komarom na Węgrzech, ale ja wysiadam na pierwszej stacji za Warszawą Centralną; miasto leży nad Wartą, a może za Wartą

Postaram się zaglądać, co blogowi przyjaciele porabiają w długi weekend.

Izzie (17:37)
7




09 listopada 2004
Z ostatniej chwili

Program informacyjny w telewizji: Jasser Arafat w ciężkim stanie przewieziony do kliniki we Francji. Według lekarzy jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Wiadomość z ostatniej chwili: według nieoficjalnych źródeł jest jednak w stanie krytycznym.

Następnego dnia rano: Arafat wciąż przebywa w Clamart, został przewieziony na oddział intensywnej terapii.

Kilka dni później siedzę u znajomych. Znajoma: wiesz, Arafat umarł. Ja: Jak to umarł? Nic nie słyszałam.

Program informacyjny w TV: nieoficjalne źródła podają, że Arafat nie żyje. Suha Arafat dementuje pogłoski o śmierci męża (i mówi, żeby się wreszcie media odczepiły). Władze izraelskie pod żadnym pozorem nie zezwolą na pochówek Arafata w Jerozolimie (choć oficjalnie jeszcze nie umarł).

Włączam radio. Według niepotwierdzonych informacji Jasser Arafat nie żyje. Wiadomość z ostatniej chwili: jednak żyje, ale jest w ciężkim stanie. Reuter: nie żyje. Associated Press: żyje. Przywódcy palestyńscy go odwiedzili i przy okazji nawtykali jego żonie. Arafat jest w śpiączce. Nieoficjalne źródła: nie żyje. AFP: jeszcze żyje, ale i tak umrze za kilka godzin. Fox News: za kilka godzin odłączą go od aparatury podtrzymującej życie.

Ludzie! Wszyscy rozumiemy, co oznacza śmierć Arafata dla sytuacji na Bliskim Wschodzie, ale czy, do diabła, nie możemy pozwolić staremu, schorowanemu człowiekowi umrzeć w spokoju?! Wstyd mi za dziennikarzy, wstyd, wstyd, wstyd!

Izzie (17:40)
14


05 listopada 2004
Izzie, Czarnoksiężnik, poziom 45, specjalność: Deszcz Meteorytów

No i dobra, przyznaję się bez bicia: ściągnęłam skomplikowana mapkę do Heroesów i usiłuję ją przejść. A że idzie mi dobrze, to jak się przypnę do kompa... to mi schodzi. Mam chyba z 15 miast, silną armię (całe legiony się do mnie przyłączają), trzech super-bohaterów (oczywiście z dyplomacją). Niestety, dziś nadziałam się na kolesia, który miał 25 tysięcy mantikor i bez trudu wykończył mi moje 20 tysięcy kościei, a przy okazji najlepszego bohatera (jedynego, który miał anielskie skrzydła). Nic to, myślę, mam ja jeszcze co nieco w zanadrzu, i gram dalej. Jak już wyszłam na prostą (4 tysiące archaniołów, po 30 tysięcy pomniejszych wojsk), to mi się zawiesił komputer. Dałam sobie spokój, bo ile można? Wyrzynam w pień wszystkich wrogów, a w tym czasie jakiś Zielony sobie zbiera 25 tysięcy mantikor. I jeszcze komputer przeciwko mnie

Blogowych przyjaciół informuję, że jestem, jestem. Może tylko ostatnio trochę mało kreatywna, mój umysł zawiesza się, gdy usiłuję jednocześnie włączyć kreację i strategię.

Do zaprzyjaźnionych blogerów zaglądam, ale nie zawsze piszę komentarze z powodu błędu 101. Sami rozumiecie.

To ja sobie idę pooglądać jakiś film. Na przykład ten, który pożyczyłam wczoraj od znajomych. "Moje wielkie greckie wesele". Chyba ku przestrodze.

Izzie (17:28)
26




01 listopada 2004
Zaduma

[']

Izzie (08:00)

Brak komentarzy: