Salon Piszących w Szkocji

wtorek, 31 maja 2005

Bezsennik Niecodzienny 0505

16 maja 2005
Rozmowki polsko-angielskie

Lekcja angielskiego.

Ja: Jak poprosisz pacjenta, zeby podniosl reke?
M.: Hands up!

*

S.: What do you think about Lowestoft?
P.: It's a very beautiful towel.

*

Mijamy sklep ze strojami slubnymi a la "Cztery wesela i pogrzeb", zwany sklepem z Hugh Grantem.
Ja: Poprosze kilogram Hugh Granta.
Ania: Z akcentem, czy bez?

*
Mandy: Wiesz, ze masz sobowtora?
Ja: Kogo?
Mandy: No, jak to, Kylie Minogue, jestes do niej bardzo podobna.
Ja: Ale ja nie umiem spiewac!
Mandy: I na tym koncza sie podobienstwa.

*

Lekcja angielskiego.
D.: So, Thomas, what is your name?
Thomas: My name is Thomas.

Izzie (14:23)
9




05 maja 2005
Wieza Babel

Sobota, Notley’s Pub

Jest nas calkiem ladna gromadka. Towarzystwo miedzynarodowe. Grupka rodakow. Sam, rodowita Angielka, Lisa – pol-Angielka, pol-Holenderka, Syngalez Darsh. Gadamy po angielsku, ale uczymy pozostalych polskich slow. Darsh uczy nas bardzo brzydkiego slowa po syngalezku. Musimy przysiac, ze nigdy go nie uzyjemy (latwo przyszlo – juz nawet go nie pamietam). Bawimy sie fantastycznie, szalejemy na parkiecie, a na zakonczenie wieczoru spiewamy wspolnie Angels Robbiego Williamsa. Jeszcze tylko konsumujemy hamburgery i kebaby (Darsh je wegetarianskiego), obiecujemy nie mowic brzydkiego slowa po syngalezku, odbieram swoja torebke, ktora jeden z rodakow sie chwilowo zaopiekowal, wypycham Darsha w strone jego domu i ide spac.

Niedziela, nasze mieszkanie .

Sam i Maria, nasze kolezanki z pracy, przyszly na kopytka. Zajadaja az im sie trzesa uszy, Maria bierze dokladke. Po obiadku posuwamy pierdoly, takie babskie ploty, o facetach, rodzeniu dzieci itp. Miedzynarodowe tematy.

Fajnie tu czasem.

Izzie (18:40)

Brak komentarzy: