Salon Piszących w Szkocji

poniedziałek, 31 października 2005

Bezsennik Niecodzienny 1005

31 października 2005
Notatka pazdziernikowa


W oknach dynie, domy i sklepy przystrojone w wiedzmie kapelusze i wampirze zeby. Brak mi zapachu zniczy i tej goraczki na dzien przed Wszystkimi Swietymi...

Pazdziernik byl miesiacem imprez. Nie wiem, dlaczego kalendarz znienacka wypelnil mi sie spotkaniami towarzyskimi. Kilka okazji do szalenstw w wiekszym gronie bylo – to prawda. Moze tez nagle wszyscy zaczelismy sie nawzajem potrzebowac. Przekonalam sie tez na kogo moge liczyc i dlaczego. A po kim juz wiecej sie spodziewac nie mozna.

Tak czy inaczej tancom, hulankom i swawolom konca nie bylo. Przekonalam sie, ze clubbing w Lowestoft jest mozliwy. Kaskadami plynely: Casa Blanca, Breezer, Bacardi, rum, wodka, cider oraz piwo wszelkiej masci (wlaczajac Tyskie – ku naszemu wielkiemu szczesciu w sklepie portugalskim mozna juz kupic polskie piwo, kiszone ogorki, kielbase, a nawet chleb). Tanczylismy tance swiata, w roznych konfiguracjach, a nawet erotycznie.

Mysle, ze lgniemy do siebie, bo wcale sie nie przyzwyczailismy do tesknoty po tylu miesiacach tu. Bo zwyczajnie potrzebujemy jakiejs dobrej duszy, ktora nas wesprze.

Pisze rzadko, bo brak mi motywacji, ale bywam u Was, nawet jesli mnie nie widac.

Izzie (18:25)
7

Brak komentarzy: