05 kwietnia 2006
On the 5
Jeżdżę do pracy piątką. Wdrapuję się czasem na górę double deckera i spoglądam na panoramę Edynburga. Na Cowgate z South Bridge, na Dworzec Waverley z North Bridge, sprawdzam godzinę na wieży Hotelu Balmoral, podziwiam zamek królujący nad miastem, Monument Waltera Scotta przy Princes Street; dźwięki kobzy dobiegają ze sklepów ze szkockimi pamiątkami. W pracy ludzie noszą rzadkie imiona: Alasdair, Angus, Callum, Humphrey...
Złoty Chłopiec na kopule Starego Kolegium ma 6 stóp, 5 cali wzrostu, ale nie widzę go, kiedy podchodzę pod uniwersyteckie bramy. Będę tam jeszcze przez 2 tygodnie (na tyle mam umowę), ale jeszcze wszystko się może zdarzyć.
W niedzielę trafiłam na koncert T. Love i okazało się, że jeszcze pamiętam słowa Czwartego Liceum, Kinga, Boga czy Pocisku Miłości. Jak w liceum... Bawiliśmy się przednio, a Buhaj wpadł na Muńka w przerwie na papierosa i sobie z nim zrobił zdjęcie.
Nie piłam whisky, nie jadłam haggisa i nie nabrałam gardłowego akcentu... Ale akurat teraz nie chciałabym być gdziekolwiek indziej na świecie.
Izzie (22:30)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz