Salon Piszących w Szkocji

środa, 31 maja 2006

Bezsennik Niecodzienny 0506

29 maja 2006
Sennik

Blady, niedzielny poranek. Usilujemy sie dobudzic.
Buhaj: Mialem taki straszny sen!
Izzie: Co Ci sie snilo?
Buhaj: Snilo mi sie, ze budzimy sie rano, a Ty mowisz – o kurcze, mam cztery nogi.
Izzie: Buahahaha! I co zrobiles?
Buhaj: Powiedzialem, nie martw sie, kotku i kupilem Ci dwie pary samonosiek.

Czy to oznacza, ze kochalby mnie nawet gdybym miala cztery nogi?

Izzie (10:35)
16




17 maja 2006
Chodze do kina z przekory

Ha!

Mialam napisac posta o tym, ze wbrew samej sobie, zamierzam isc do kina na Kod da Vinci, ale teraz juz nie jestem taka pewna.

Zacznijmy od tego, ze ksiazka nie podobala mi sie wcale – generalnie uwazam, ze Dan Brown wrzucil zbyt wiele historycznych zagadek do jednego kotla, zamieszal i wyjal z tego spiskowa teorie, ukuta przez Pierre’a Platarda, ktory wymyslil i sfabrykowal istnienie organizacji pod nazwa Zakon Syjonu. Jedyna zasluga Browna jest osnucie wokol rewelacji Platarda takiej sobie sensacyjnej historyjki.

Swoja droga uwielbiam historyczne zagadki. Grobowce faraonow, Bursztynowa Komnata, zielony czlowiek na obrazie "Lekcja anatomii dra Tulpa" Rembrandta, katastrofa gibraltarska i zabojstwo prezydenta Kennedy’ego. Polykam ksiazki na temat tychze (choc bije sie w piersi, ze nie przebrnelam przez Wahadlo Foucaulta). Imie Rozy i powiesci Arturo Pereza-Reverte sa w scislej czolowce mojej top-listy. Dan Brown przy tym wypada bledziutko, zeby nie powiedziec – nie wypada wcale.

Bo w zagadkach historycznych najbardziej fascynujaca jest sama zagadka, a proba jej rozwiazania to raczej rozszyfrowywanie skomplikowanej szarady, niz zabili go i uciekl przy wtorze wybuchow, piskow hamulcow i mnichow-albinosow.

Bo nie chodzi o ty, by zlapac kroliczka…

No dobrze – nie podobala mi sie ksiazka, cala kontrowersyjna teorie spiskowa uwazam za zwykla wtope (wbrew temu, co sadzi kosciol o czytelnikach ksiazki i widzach filmu, ja swoj rozum mam i jesli biore cos z polki “fikcja” to naprawde traktuje to jako wytwor czyjes wyobrazni). Nie cierpie Toma Hanksa (jest dla mnie wyjatkowo drewniany i chyba za to dostaje te wszystkie Oscary) – choc uwielbiam filmy, w ktorych gral, chocby Zielona Mile i Castaway (luzno nawiazujac: kupie ci Wilsona – mawia Buhaj, kiedy sie skarze, ze caly dzien nie mam sie w pracy do kogo odezwac i usprawiedliwiam tym potok slow, ktorym go zalewam, jak wraca z pracy).

Mysle, ze postanowilam pojsc na Kod da Vinci do kina z czystej przekory, albo, zeby po raz kolejny stwierdzic, ze im glosniej o filmie, tym bardziej jest do bani, lub wrecz przeciwnie: zeby potwierdzic regule, ze filmy z Tomem Hanksem mi sie podobaja. Moze tez wyszlam z zalozenia, ze skoro ksiazka byla beznadziejna, to film bedzie fajny. Koniec koncow – nie moge wyrazac opini na temat filmu glosnego i kontrowersyjnego, jesli go nie widzialam (dlatego tez przeczytalam ksiazke).

A teraz – czemu nie jestem pewna, czy isc? Otoz dlatego, ze krytycy filmowi w Cannes juz obejrzeli i uznali, ze film jest cienki, a Tom Hanks drewniany (hurra! Nareszcie ktos sie ze mna w tej kwestii zgadza). Nie, zebym bezgranicznie ufala krtykom filmowym z calego swiata… Ale swoje widzieli, to i wiedza. Jak znam zycie pojde i tak, chocby dlatego, ze dawno nie bylam w kinie (w Edynburgu jeszcze nigdy).

I zeby stwierdzic, czy krytycy w Cannes na pewno sie nie myla.

Izzie (15:30)
16


04 maja 2006
The boy is mine (without a doubt)/Jealousy (Medley)

I was dreaming of the past.
And my heart was beating fast,
I began to lose control,
I began to lose control,
I was feeling insecure,
You might not love me any more,
I was shivering inside,
I was shivering inside,
I was trying to catch your eyes,
Thought that you were trying to hide,
I was swallowing my pain,
I was swallowing my pain.

(John Lennon - Jealous Guy)

Tak, jestem zazdrosna i zawsze bylam. Wcale nie chodzi o to, ze, jak spiewa John Lennon, czuje sie niepewnie. Alez jestem absolutnie pewna, ze jestem kochana. Chodzi o to, ze jestem wsciekle zazdrosna o czas, ktory on poswieca innym. Szczegolnie, jesli to kobiety (ale w sumie nie ma znaczenia). Jestem wsciekle zazdrosna o miejsce, ktore w jego myslach zajmuja inni (szczegolnie inne kobiety). O zachwyt, ktory przeciez nalezy sie mnie, a nie jakiejs Szkotce na przystanku.

Jestem zazdrosna o to, co bylo przede mna, chociaz On nic nie moze poradzic na to, ze sie wczesniej nie znalismy. (To, co ja robilam i z kim bylam, zanim Go poznalam przeciez sie nie liczy). Jestem zazdrosna o to, co przezyl beze mnie.

Tak, tak. Zapewne to jest absolutnie irracjonalne. Moze robienie min w momencie, kiedy padnie imie jakiejs bylej, to podswiadomy sposob, by uslyszec: “Przeciez wiesz, ze tylko ty i nikt inny? Ze jestes najwazniejsza?”. Moze pokazowe darcie zdjec bylych, czy rzucanie na stol odkrytych w trakcie przeprowadzki pamiatek to odruch Pawlowa, wykorzystanie momentu, zeby padlo mile sercu: “Kocham?”

Tak, czy inaczej, informuje, ze On jest moj i tylko moj. Wara od niego, jesli komus przyszlo to do glowy.

Wszyscy juz wiedza, jak bardzo Izzie sie zakochala?

Izzie (16:16)
20




01 maja 2006
Beltane

Wiosna, wszystko rozkwita. Nadchodzi Majowa Krolowa w towarzystwie Pucka, Czterech Stron Swiata, bialych wojowniczek. Niebieski czlowiek czuwa, by lato nadeszlo bezpiecznie…

W Noc Walpurgi na Calton Hill plonely ognie. Procesja posuwala sie przy dzwiekach bebnow, Czerwone Bestie tanczyly.

15-tysieczny tlum obserwowal, popijajac z plastikowych butelek (no glass on the Hill). Niektorzy spedzili cala noc w kolejce do hamburgerow lub toalet.

Beltane. Swieto ognia, plodnosci, wiosenne oczyszczenie.

Izzie (13:19)
33

Brak komentarzy: