Salon Piszących w Szkocji

piątek, 30 czerwca 2006

Bezsennik Niecodzienny 0606

30 czerwca 2006
Pod sciana


Troche sie wczoraj zdenerwowalam. Dowiedzialam sie mianowicie (a moze zostalam ostrzezona), ze jak bede w Polsce na urlopie, to ktos mnie poprosi o “zalatwienie” pracy na wakacje.
No i bardzo fajnie. Mysle, ze po prostu pojde do pierwszej lepszej knajpy i zapytam, czy nie przyjma na zmywak mlodej dziewczyny z Polski.
Szef knajpy oczywiscie odpowie z otwartymi rekami:
- Jasne! Nie ma National Insurance Number ani WRS – nic nie szkodzi! Nie wiadomo, jak mowi po angielsku - nic nie szkodzi, dogadamy sie na migi! Nie, nic sie nie przejmuj, ze na wakacje przyjechalo tutaj juz tysiace studentow, przeciez bedzie festiwal, pracy bedzie w brod!
Oczywiscie, w tej sytuacji, ja, dobra ciocia, powiem:
– Alez to zaden problem, zeby ktos u mnie nocowal w salonie przez cale wakacje. Nudzimy sie z Buhajem wieczorami setnie i wlasciwie zalujemy, ze nie mamy wspollokatorow. Bedzie fajnie, jak jeszcze Trzaska przyleci na urlop na poczatku wrzesnia, bedzie nam przytulnie w cztery osoby w jednosypialniowym mieszkaniu.
Wrrr. Czuje sie postawiona pod sciana i wiem, ze jak powiem nie – to wyjde na wredniaka. Powiem tak, a nie uda mi sie nic zalatwic – bedzie mi glupio. Powiem tak i uda mi sie zalatwic (a pojecia nie mam od czego zaczac) – bede miec dodatkowa lokatorke na dwa miesiace. I million chetnych na przyszle wakacje.
Najgorsze jest to, ze wlasciwie to chcialabym jej pomoc, bo ja znam odkad miala 3 lata i ledwo odrosla od ziemi.
Wrrr. Co za idiotyczna sytuacja.

Izzie (16:23)
20




28 czerwca 2006
Pay Day

And it's pay day today just for having a good time
(The Zutons )



Najmilszy dzien miesiaca?
Pay Day.
Red Letter Day!
Poprzedzony Dniem Paska.
Potwierdzony sprawdzeniem stanu konta.
Chwala Panu za karte debetowa! Za centrum handlowe blisko pracy! Za godzinna przerwe na lunch! Za przeceny w Dorothy Perkins!

Nabylam sobie przecudne koturny i tak sie rozpedzilam, ze po pracy jade kupic pasujacy koszyczek, ktory widzialam w Marksie i Spencerze.
Nawiasem mowiac w Virgin tez byly gigantyczne przeceny i kupilam pare filmow, miedzy innymi Zadlo, bo przeciez mozna je ogladac million razy i sie nie znudzi. Kupilam Buhajowi Snatch, a jak bedzie chcial, to mu jutro dokupie Ghostbustersow.

Nie, nie, nie myslcie sobie, ze jak na saksach, to sie czlowiek tak zawsze rozbija. Taki przywilej jest tylko w pay day. Przez reszte miesiaca trzeba sie pilnowac, zeby sie nie wydalo wiecej niz zarobilo. No chyba, ze jakis raj, typu wyprzedaz torebek (Malgosia przyzna mi racje, bo to jej post tak mnie natchnal).

Izzie (17:05)
21




27 czerwca 2006
Mam kota

Chyba juz kompletnie zglupialam.
Robilismy w niedziele zakupy w Asdzie i nakupilismy mnostwo dziwnych rzeczy. Buhaj, na przyklad, wzial jakies egzotyczne owoce, ktore smakuja jak dynia.
Przy samej kasie wisialy tamagotchi za 99 p, a poniewaz ostatnio jakos byly na tapecie, dla jaj dorzucilam je na stosik na tasmie.
Oczywiscie Buhaj mi zabral jak chcialam sobie ustawic po przyjsciu do domu, bo pikalo.
- Nakarmimy go razem, ale pozniej – obiecal. Zapomnielismy obydwoje.
Przypomnialam sobie dzis rano i zaczelam sie bawic przy kawie. Powciskalam cos i okazalo sie, ze mam malego kotka, ktory jest glodny.
Teraz siedze jak debil w pracy, zagladam co 5 minut na wyswietlacz, spiewam mu, bawie sie, karmie, zabralam go nawet ze soba na ksero. Moja kolezanka z pokoju stawia, ze kotek nie dotrwa do jutra. No jasne, ze nie, przeciez nie bede wstawac w nocy, zeby go nakarmic.
Teraz spi, ale maly oszust i tak piszczy co jakis czas i zgaduj zgadula, co mu sie zachcialo.



Kurde, kurde, kurde!
Urznal wielka, parujaca kupe.

Izzie (14:54)
7



26 czerwca 2006
I spend evenings in front of my telly

Od jakiegos miesiaca Buhaj pracuje ponad miare, spedzam wiec duzo czasu przed telewizorem. Mam tylko 5 ogolnodostepnych naziemnych kanalow co oznacza niespecjalny wybor dostepnych programow. Z nabytym entuzjazmem ogladam prawie wszystkie mecze MS, co trzeci odcinek Hollyoaksow i aktualnie dostepne reality shows.
Przeoczylam Apprentice’a, choc wiem, kto wygral. Obejrzalam kilka odcinkow I’m a celebrity – get me out of here! (ktory wygrala Carol Thatcher – byla bezbledna).
W calosci obejrzalam dopiero charytatywna wersje X Factora (czyli Idola). Wystepowaly tam rozne gwiazdy i gwiazdeczki. Oczywiscie polowa twarzy byla mi absolutnie nieznana - nie ogladam Emerdale, EastEndersow, ani, co gorsza, Coronation Street (mimo najszczerszych checi). Podobal mi sie bardzo kwartet spiewajacych kucharzy (polskim odpowiednikiem bylby zespol skladajacy sie z Roberta Maklowicza, Pascala Brodnickiego, Kurta Shellera i Pawla Okrasy) – rewelacja. Spiewac nie umieli za grosz, za to ich wystepy bawily do lez.
Najbardziej kontrowersyjnym wykonawca byl duet Rebecca Loos i James Hewitt. Panstwo kliknie na linki, to sie dowie, dlaczego. Sharon Osborne, ktora jest jurorka w brytyjskim Idolu, poradzila Rebece, zeby raczej wystepowala w majtkach.
Koniec koncow program wygrala Lucy Benjamin, ktora juz po pierwszym odcinku chciala jechac do domu. Lucy Benjamin, to cos jakby brytyjski odpowiednik… Malgorzaty Foremniak. Gwiazda East Endersow, zreszta wiecej szczegolow tu.

Od miesiaca natomiast Channel 4 katuje widzow kolejna seria Big Brothera. Wyobraznia tworcow nie zna granic, podobnie jak glupota uczestnikow. Wczoraj poplakalam sie ze smiechu, jak zobaczylam wyimek z castingu. Jednej z (obecnych) uczestniczek programu zadano kilka pytan z tzw. wiedzy ogolnej.

Oto odpowiedzi:

Big Brother: Ktory angielki monarcha rozwiodl sie jako pierwszy?
Ashleyne: A kto to jest monarcha?
BB: Skojarz z rodzina krolewska.
A: Ksiaze Karol.

BB: Jaki ptak plywa najszybciej.
A: (Oburzenie) ptaki nie plywaja, ptaki lataja.
BB: Plywaja!
A: Labadz.

BB: Ktory z czlonkow The Beatles byl najmlodszy?
A: Bono.

Szkoda, ze Buhaj bedzie teraz wczesniej wracal i katowal mnie programami o wielorybach lub filmami na swiezo zakupionym DVD (kto wie, jak to jest po czesku?). Zaczelam sie naprawde swietnie bawic. Big Brother rzadzi!

Izzie (13:01)
10




19 czerwca 2006
Up-date

Jest czerwiec, jest cieplo, ale pogoda w kratke - jak na Szkocje przystalo. Jak Buhaj idzie do pracy w weekend, to oczywiscie jest pogoda plazowa, jak tylko wraca i usilujemy sie gdzies wybrac, to zaczyna lac i konczymy na zakupach w TK Maxie. Wczoraj dzieki ulewie nabylam sandaly. Buhaj ma identyczne. Spodobaly mi sie tak bardzo, ze chcialam isc w nich spac.
Czasem uda nam sie jednak zgrac sie z pogoda i odbyc calkiem udany spacerek. Po prawej stronie pod flaga jest ramka z zaproszeniem, ktora bedzie sie pojawiac i znikac, wiec zapraszam szanownych blogowych przyjaciol, zeby klikneli na link, zanim postanowie go usunac [usunieto]. Prosze nie dziwic sie zmianie nicka - Izzie ma liczne wcielenia, o czym wszyscy wiedza.

Jedno z wcielen Izzie postanowilo miec permanentnego dola i mimo letniego planu zrzucania kilogramow jedzie na czekoladzie, tudziez lodach Carte d'Or Tamblerone. Nie mozna miec wszystkiego, nawet jesli urlop coraz blizej, zamowienie z Amazona wreszcie w drodze, a bilety na Military Tattoo w szufladzie.
Ewidentna przyczyna zlego nastroju sa pylki i alergia, ktora postanowila sie nagle, przed trzydziestka przyplatac. Na szczescie katar mija powoli i jest szansa, ze na sobotnie Garden Party dla pracownikow Uniwersytetu udam sie bez chusteczek higienicznych i w sensownym nastroju.

To tyle gwoli informacji, co i jak

Izzie (12:44)
16




09 czerwca 2006
Stopa Wayne’a Rooneya

Kazdy szanujacy sie Szkot modli sie obecnie, aby Anglicy dostali w tylek na MS. Narodowa druzyna Szkocji na Mundial nie jedzie, a Szkotow i Anglikow dzieli nie tylko mur Hadriana. I nie tylko w kwestii pilki noznej.
Laczy ich za to telewizja. I choc tutaj nazywa sie BBC1 Scotland albo Scottish TV (zamiast Independent TV), to wiekszosc programow (w tym wiadomosci) jest i tak ogolnobrytyjska. Tymczasem Anglicy (na antenie tv i nie tylko) szaleja. Z powodu stopy wypieszczonego Wayne’a Rooneya.

Poczas meczu z Chelsea w kwietniu Rooney zlamal sobie w kilku miejscach kosc srodstopia i odtad glownym tematem wiadomosci jest, czy bedzie mogl grac w mistrzostwach. Polnagie pieknosci na drugiej stronie Suna to male miki przy zdjeciach tomografow komputerowych stopy Rooneya. Kazdy fan pilki noznej na poludnie od Manchesteru wie, jak sie zrastaja kosci i jak musi wygladac zdjecie, zeby bylo wiadomo, ze sie zroslo, jakie potem trzeba zastosowac zabiegi rehabilitacyjne i jakich butow Rooney wiecej nie zalozy. Sven zabral swojego pupilka do Niemiec zanim bylo wiadomo, czy sie zroslo, potem Wayne skoczyl na chwil kilka do Anglii na kolejny skan stopy i konsultacje z lekarzami (stope ogladal mu nie tylko swiatowej klasy ortopeda z Londynu, ale przede wszystkim nadworny lekarz MU). Koniec koncow Sven oglosil na konferencji prasowej, ktora kazdy kibic sledzil z zapartym tchem: Rooney zagra.

I oto podniosly sie glosy z calego swiata: mlody, nie graj, nie ryzykuj. Sam Pele rzekl: nie warto dla jednego Mundialu ryzykowac calej kariery. Ale jak moglby nie zagrac? Jak ulubieniec tlumow moglby nie wybiec na murawe boiska i nie pokazac swiatu? Trenuje wiec dzielny Roonaldo w Schwarzwaldzie ramie w ramie z kolegami z reprezentacji, ku uciesze fanow, a w wiadomosciach pieja z zachwytu jak to swietnie sobie bedzie radzil (kazdy szanujacy sie Szkot w tym momencie przelacza na Hollyoaksow, bo juz to lepsze).

Tymczasem dzis mecz Polska - Ekwador (uwaga: transmitowany w ITV!), a ja tylko wyjasniam, ze nie lubie pilki noznej. Oczywiscie nie wtedy, kiedy sa mistrzostwa.

Izzie (18:01)
11


06 czerwca 2006
Magia kina

Koniec koncow wyladowalismy w niedziele w kinie na Kodzie da Vinci i wynudzilam sie setnie, bo jedno trzeba przyznac – film jest naprawde wierna adaptacja ksiazki. Gadalam z Trzaska wczoraj przez webGadu (mam Gadu bez Gadu) i Trzasce sie oczy zamykaly na Kodzie – czyli byl do bani.

Podobaly mi sie dwa momenty: pierwszy, kiedy pojawil sie Ian McKellan, a Buhaj zdziwiony powiedzial: Magneto? (w piatek bylismy na X-Menach) Drugi, kiedy Robert i Sophie weszli do krypty w Roslin, a tam bylo zupelnie inne pomieszczenie niz w rzeczywistosci (bylam w kaplicy w Roslin pare tygodni temu i widzialam). Przypomniala mi sie historia o tym, jak krecili ostatni odcinek “Janosika”, w ktorym Janosik i Maryna biora slub w kosciolku w Debnie, a potem Janosik wychodzi z kosciola na hale, ktora w rzeczywistosci jest iles tam kilometrow od Debna w gorach.

Magia kina. Nawet nie potrzeba specjalnych efektow.

Izzie (14:49)
11

Brak komentarzy: