Noz, doprawdy. Nigdy mnie nie przestanie zadziwiac szkocka moda.
Od kilku dni mamy na Wyspach upaly, i choc twierdzilam, ze fala goraca nigdy nie przekracza Muru Hadriana, to musze odszczekac. Przekracza. Big time! Bylo goraco przez ostatnie kilka dni, naprawde goraco. Bo 25 stopni, to nie dosc, ze wyjatkowo duzo jak na Szkocje, to przy wysokiej wilgotnosci powietrza jest po prostu nie do wytrzymania. Trzy kroki i czlowiek jest mokry jak szczur.
Dzisiaj upal zelzal nieco, troche sie zachmurzylo i zapewne popada, ale wciaz jest cieplo (na pewno w okolicach 20 stopni). Nie wszystkim, najwyrazniej, bo dzisiaj w drodze do pracy widzialam ludzi ogaconych po same pachy. W grubych rajstopach. W kozakach. W szalikach. I w zimowych kurtkach. Nie zartuje.
No to zeby z powortem przywolac letni nastroj pozwole sobie zaserwowac evergreena, ktorego zapewno radio w Polsce serwuje juz od maja, na okraglo. No, to przepraszam, ze ja tez. A jak ktos chce sie dowiedziec, czemu wlasciwie ten wyeksploatowany utwor znalazl sie wsrod Freaky Friday Songs, niech zmieni punkt widzenia i zajrzy tu.
Czytelnikom nie czytajacym po angielsku podpowiem tyle: wyobrazcie sobie, ze macie w dowolnym, obcym jezyku wytlumaczyc komus, o czym jest ta piosenka i jak sie nazywa zespol. Buahaha.
1 komentarz:
to nasi byli w tych kufajkach;)
Prześlij komentarz