Salon Piszących w Szkocji

czwartek, 24 września 2009

Paryskie przygody

Bilans wycieczki do Paryza:
Minusy:
  • 230 Euro
  • 2 paszporty
  • komorka
  • dowod osobisty
  • prawo jazdy
  • zablokowane karty kredytowe/debetowe
  • zarwana noc
  • pol dnia w konsulacie
  • nici ze zwiedzania Luwru
Plusy:
  • 2 nowiutkie tymczasowe paszporty wydane przez konsulat w Paryzu
  • fakt, ze plecak ze sprzetem fotograficznym NIE ZOSTAL skradziony
  • fakt, ze nikomu nic sie nie stalo (nie liczac siniakow Macka, ktory sie wywalil, jak gonil zlodziei)
Bezcenne:
  • 2 godziny na komisariacie w 19-tej dzielnicy z przemila pania policjantka i przystojnymi policjantami
  • pol dnia w konsulacie
  • wspomnienia
  • zdjecia
Przestrogi:
  • nieprzyjemnosci na wakacjach nie zdarzaja sie wtedy, kiedy sie ich spodziewasz, a wtedy, gdy na mala chwilke sie zapomnisz
  • nigdy nie nalezy zarzucac utartych, sprawdzonych wakacyjnych przyzwyczajen
  • o niebezpiecznych miejscach w Paryzu przeczytacie u Goracej, ktorej naleza sie gorace ;) podziekowania za pomoc na komisariacie i w konsulacie oraz za ogolne nianczenie, a Mackowi za poswiecenie i wszelakie wsparcie.


5 komentarzy:

kijevna pisze...

o kura!
bardzo oględnie napisałaś o niefajnych przygodach baaardzo!
no, ale mam nadzieję, że mimo wszystko Paryż nie będzie się kojarzył najgorzej.

Kasia pisze...

:) nie ma sie co zaglebiac, ani tragizowac - stalo sie, nastepnym razem bede znacznie ostrozniejsza :) wlasciwie to zwykle jestem, a akurat wtedy nie bylam i mam nauczke. Kiedy opuszczalismy posterunek policji, Buhaj na desolee pani policjantki odpowiedzial: we still love Paris - no i prawda, kochamy, acz pewnie w Parc de la Vilette nas predko nie zobacza ;) musimy za to wrocic do Luwru... Paryz bedzie mi sie kojarzyl zapewne ze slimakami w masle czosnkowym i bagietka z rana :)

Fado.......... pisze...

- Witaj Kasiu,

zawsze się smucę, jak Ktoś..... coś, lub..... Kogoś - traci ! Tak jest i w Twoim przypadku i to z tego pierwszego powodu. Z drugiego, najbardziej mnie wkurza bezsilność i kompletna nieumiejętność pogodzenia się z faktem, że ludzie odchodzą - podobno w lepsze środowisko ! Obydwa rodzaje straty powodują, że zachowuję się jak ślimak........ Zasklepiam się w swojej skorupie i staram się jedynie - przetrwać ! Tak jest i teraz........ Dużo złych wieści, dla jednej pary uszu !

- Jeśli mogę Cię w ten sposób pocieszyć - powiem, że to ja, chyba pierwszy, biegałem tutaj z polskim, ale zagranicznym paszportem ! Lista dokumentów - bliźniacza, ale 'deczko' dłuższa.......

- Pozdrawiam serdecznie, trzymaj się,no i staropolskie... 'niech to diabli..........wezmą' !

Unknown pisze...

Czy naprawdę ukradli Ci tego wypasionego czerwonego iPhona? Choć swoją drogą, najbardziej niekomfortowa jest świadomość, że międzynarodowi terroryści mogą posługiwać się teraz Twoim paszportem...

Kasia pisze...

Hej Fado - dzieki, acz musze przyznac, ze staram sie podchodzic do calej sytuacji z humorem i nie pozwalam sobie na poczucie bezsilnosci - tak sie czulam tylko w momencie, w ktorym zdalam sobie sprawe, ze ich nie dogonimy. A potem czlowiek po prostu mysli, co musi zrobic, zeby zminimalizowac straty: zablokowac karty, isc na policje, isc do konsulatu. Jak sie nad tym glebiej zastanowie, to niemal zawsze na wakacjach mam jakies przygody, ta po prostu byla najbardziej uciazliwa (choc rozwalenie aparatu na Wyspie Skye w zeszlym roku tez bylo wkurzajace).

Siostro: no, ukradli (choc to nie byl iPhone, na szczescie, nie wart az tak duzo kasy). W zasadzie jedyna rzecz, ktora mnie jeszcze trapi, to wlasnie ta niekomfortowa swiadomosc, ze ktos moglby (teoretycznie) poslugowac sie moja tozsamosci, chociaz zrobilam wszystko, co mozna, zeby tak sie nie stalo. A ze skradzionych rzeczy najbardziej mi zal notesika z adresami.