Czy zdaza wam sie, ze po okresie zimowej hibernacji, kiedy zaczynacie myslec: oho, trzeba zadzwonic do tego i tamtego i zapytac, co slychac, telefon zaczyna sam dzwonic?
Zaczelo sie w piatek mailem od daaaawno nie widzianej znajomej, a potem juz poszlo na calosc, lacznie z zaproszeniem do kina (ktore musialam odrzucic, bo obiecalam Buhajowi, ze pojdziemy na Alicje razem).
Ten wysysp newsow niczego jednak nie zmienil, pogoda byla pod psem, wiec w sobote pojechalismy tylko na zakupy, a w niedziele ja usnelam na sofie, a Buhaj pojechal zalatwiac sprawy.
Poza tym jestesmy na diecie. Opychamy sie warzywami i niskotluszczowymi produktami. Ciekawe jak dlugo wytrzymamy. Buhaj caly czas oszukuje.
Swietnie miec faceta z samochodem, szczegolnie, jak podwozi do pracy.
Nareszcie mam w pracy glosniki i moge sluchac BBC Radio 2.
3 komentarze:
ja to mam hibernację całoroczną;) więc się nie zdarza:)
Też jestem na podobnej diecie (od września), bo okazało się, że cholesterolu mam dużo za dużo. I nie oszukuję. No, może tylko wtedy, gdy stolicę odwiedzam, ale w domu sobie nie folguję.
Na "Alicję..." również się wybieram, choć za książką nie przepadam. Co mnie więc do kina na ten film ciągnie? Johnny Deep oczywiście :-)))
Jestem tutaj przypadkiem, ale zainteresował mnie Pani wpis więc ośmielam się zostawić komentarz.Ten okres zimowo-wiosenny moim zdaniem jest najgorszy.W moim przypadku jestem kompletnie bez wigoru.Nie mówiąc o dietach. Gorąco pozdrawiam.
Prześlij komentarz