Czy wiedzieliście, że bibliomania to taka choroba? Z gatunku obsesyjno-kompulsywnych. Jak łatwo się domyślic jest to obsesyjno-kompulsywne nabywanie i zbieranie książek.
Nie mówcie Buhajowi, bo będzie pewien, że to mam. Szczególnie po tym, jak wczoraj na pytanie: po co ci te wszystkie książki (miał na myśli te, które już przeczytałam)?, odpowiedziałam: bo lubię je mieć! Na głupie pytania są głupie odpowiedzi, ale gdybym wiedziała, że moja odpowiedź uczyni ze mnie bibliomaniaczkę, powiedziałabym: bo w książkach zawarta jest mądrość świata, albo coś równie górnolotnego.
Tak czy inaczej mała szansa, że jestem na to chora, bo jednak nie kolekcjonuję książek małowartościowych, nieprzydatnych czy też zakresu kompletnie mnie nieinteresującego - chyba, że przedstawiają sobą jakąś wartość. Poza tym moja książkowa namiętność nijak nie zaburza moich relacji społecznych (to znaczy - dopóki mieszczą się w domu). Powiedziałabym, że czasem buduje nowe relacje - na przykład z innymi bibliomaniakami.
I wreszcie - mogłoby być znacznie gorzej. Mogłabym być bibliokleptomaniaczką (obsesyjną złodziejką książek). Albo cierpieć na bibliotafię (obsesyjne zakopywanie książek), albo, co gorsza, na bibliofagię (obsesyjne jedzenie książek).
A Ty, czy też cierpisz na bibliomanię?
7 komentarzy:
ja cierpię na Alzheimera i dlatego nie pozbywam sie nawet tych ksiazek, o ktorych wiem, ze ich nigdy wiecej nie przeczytam, bo reszta stoi na półce, zeby do nich wracac...poza tym zawsze sie przydaja na wymianę:)
100 powodow, a tak naprawde tez ich nie lubie oddawac...
Głupie pytanie:-)))
ba.
"i'm not crazy.
my mama had me tested"
Cierpię. I słyszę identyczne pytanie.
Cierpie na kolekcjonowanie,zbieranie ksiazek.a jeszcze bardziej cierpie na niemoznosc ich oddania.Lubie pozyczac,wymieniac sie...ale nie umialabym oddac,pozbyc sie po prostu.
Jest problem,kiedy wypozyczam z biblioteki.Ostatnio problem urosl do L20 kary...To juz jest nienormalne;)
Jednak tak sobie mysle,ze nigdy chyba nie wrocilam do zadnej ksiazki...Nigdy nie przeczytalam zadnej po raz kolejny...Dzieci z Bullerbyn sie nie licza;)
A jak to jest z innymi?Wracacie?Naprawde?Czytacie po raz kolejny?Jesli tak to jakie np.?
Mua:)
Jestem szewcem, który bez butów chodzi :-)
tez tak mam...a ksiazki najbardziej mi "dolegaja" przy okazji licznch przeprowadzek ;)
nie lubie i nie umiem sie z nimi rozstawac
i dobrze jest wiedziec ze ktos cierpi na podobne dolegliwosci
pozdrawiam
Prześlij komentarz