Salon Piszących w Szkocji

czwartek, 7 kwietnia 2011

Kod Enigmy

Ciacho zmaterializowało się w Starbucksie na Nicolson Street i zapytało, czy chcę dodatkowego szota espresso. Nie namyślając się wiele, czym prędzej skontrolowałam iPoda, żeby upewnić się, że na playliście nie ma Monkey Gone To Heaven - na wszelki wypadek zaserwowałam sobie krótki wybór starych piosenek Kings of Leon (Talahina Sky, California Waiting, Wicker Chair). Na wszelki wypadek nie przechodziłam też przez ulicę tam, gdzie przejeżdżały autobusy, a w szczególności siódemka (na zdjęciu jest trójka, nie siódemka, ale za to w pobliżu Nicolson Street).

Na wszelki wypadek. Bo Kraina Chichów wciąż jest jedną z moich ulubionych książek (mimo iż Jonathan Carroll oprócz Krainy napisał jeszcze tylko jedną książkę wartą uwagi). Hate me now.

A potem poszłam sobie wyregulować brwi do pani, która zrobiła to przy pomocy skręconej nitki. Nie wiem dokładnie jak, bo miałam zamknięte oczy. W każdym razie, kiedy wyjęła nitkę przez chwilę zastanawiałam się, czy mam otworzyć usta. I wygląda na to, że sposób z nitką jest lepszy od wosku, bo dawno nie miałam tak ładnie wyregulowanych brwi.

Zrobiłam bardzo niedietetyczny obiad, ale za to pierwszy raz w tym tygodniu niejednogarnkowy. W ogóle dostałam jakiegoś spida i nawet pranie zrobiłam (w tym ręczne). Wyjaśnienie może być tylko jedno: wreszcie minęło wiosenne przesilenie. Yuppi! Niedługo świąteczny urlop, mam szczerą nadzieję wreszcie zabrać się do pisania.

Acha, i jeśli kogoś to interesuje, niech sobie poczyta, co w tym tygodniu piszą o Polsce w Guardianie.

PS Wszystko małe miki, normalnie, zafundowałam sobie domową zumbę do playlisty, na której wciąż nie ma Pixies, ale jest to.

5 komentarzy:

biskupinka pisze...

tak, tak, tak - Kraina Chichów, tylko i wyłącznie :)))
zazdroszczę spida, ja się kulam powolutku: ferie + 9latka z zaczątkami adhd + porządki wiosenne + Bardzo Sławny w Pewnych Kręgach Mąż = aaaaaaaaa!!!!!

Gosia pisze...

Jednym slowem Lakoma miala dobry dzien i jest pelna energii i usmiecha sie:)
To bardzo dobrze.Bardzo,bardzo dobrze:)

Kasia pisze...

@biskupinka - jak znam życie (i siebie) to mi ten spid może minąć jak ręką odjął szybciej niż się spodziewam. Chociaż te wywijańce na środku pokoju mnie zastanawiają... Cukru specjalnie nie jadłam, więc to nie sugar rush...

@Gosia - no, ba! no, ba! Ale to ciacho w kawiarni to mnie w sumie trochę przeraziło (w świetle wiadomego opowiadania) :)

Stardust pisze...

Lo matko, pani z nitka!!! Mnie takie cos przeraza, bo kiedy Ty masz zamkniete oczy, to pani te nitke w gebie trzyma i ja sie boje czy ten kawalek, ktorym pani sobie juz zeby wynitkowala teraz dotyka mojej skory. Brrrrrrrr... :))) Ale moze tylko ja jestem tak zboczona i obrzydliwa:))

Annette ;-) pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.