No, prawie, w każdym razie znacznie krótsze niż w Polsce. Nie bardzo mogę zasnąć, jak jest za jasno, a jest jeszcze całkiem po 23. Rano słońce mnie budzi już o 5, a ja niestety potrzebuję porządnej dawki snu, inaczej się do niczego nie nadaję. Aczkolwiek w przyszłym tygodniu się te długie dni wreszcie na coś przydadzą, bo kalendarz pęka w szwach. Ach, ach. Będzie się działo.
A to nie wszystko, bo jeszcze do Glasgow jadę na przedstawienie (na podstawie mojego tekstu - kto na bieżąco z Salonem, to wie) i jakieś spotkania się szykują i... kiedy spać? kiedy spać?
1 komentarz:
tez mam problemy z zasnieciem przez te prawie biale noce ;)
No i gratuluje "Glasgow"
pozdrawiam
Ania
Prześlij komentarz