Salon Piszących w Szkocji

poniedziałek, 4 lipca 2011

Telegram

Aaaaaaa! Się dzieje, że człowiek nie może się zebrać i napisać. Zgodnie z zapowiedzią byłam na:
a) koncercie nr 1
b) pokazie filmu
c) koncercie nr 2
d) przedstawieniu

Podobno jak się wrzuci tekst do Google Translatora, to mimo, iż wychodzą straszne głupoty, da się wyczaić, o co chodzi. Nieznającym angielskiego polecam i przepraszam, za brak polskiej wersji. Pod d jest link do wersji skróconej przedstawienia na YouTube. Tekst polski jest tu.

Ale tak naprawde wiadomością dnia jest fakt, że w Szkocji jest LATO. Pewnie potrwa do jutra, ale pierwszy raz w życiu mam tu oparzenia słoneczne (według Buhaja wyglądam jak farmer, bo mam czerwone tylko ręce od barku do nadgarstka, z białym paskiem na zegarek i tylko z jednej strony). Zapomniałam, że tak się to może skończyć, jak się siedzi cały dzień na słońcu, zresztą sądziłam, że w Szkocji to jest i tak niemożliwe.

Brak komentarzy: