Salon Piszących w Szkocji

środa, 13 lipca 2011

Wakacje

Marzy mi się długi urlop w dziczy. Może być w górach, albo nad morzem, wszystko jedno, byle nie trzeba płacić za leżak i być pod obstrzałem spojrzeń ciał wylegujących się po sąsiedzku. Lub żeby można było w spokoju wspinać się pod górę z mozołem i bez żenady zatrzymywać się, żeby sobie pozipać. Albo w ogóle nie ruszać się za próg, tylko leżeć na tarasie i patrzeć na góry. Żeby nie ryczały w pobliżu dzieci i można było spokojnie poczytać książkę słuchając szumu fal/beczenia owiec na połoninie.

Dwa dni burz z piorunami przetykanych przebłyskami słońca = dwa dni migreny. Dziękuję pięknie.A po migrenie - z powrotem do pracy. No, tragedia.

Brak komentarzy: