Salon Piszących w Szkocji

wtorek, 27 stycznia 2009

Wiesci

Dowiedzialam sie wczoraj, ze ponoc wygladam jak ta pani:(Dla czytelnikow spoza wysp wiecej tu). A przynajmniej wygladalam, kiedy zrobiono mi zdjecie do dyplomu ukonczenia studiow. Szczerze mowiac nie widze wiekszego podobienstwa, no moze poza tym, ze mialam podobna fryzure, kiedy konczylam studia. Tak czy inaczej mile panie w moim nowym miejscu pracy uwazaja, ze ja przypominam, a ja, oczywiscie, juz je lubie.

Ach tak, no bo wlasnie wczoraj dotalam nowa prace. Nie dlatego, ze przypominam Natashe Kaplinsky. Raczej dlatego, ze posiadam kilka cennych umiejetnosci oraz opanowalam sztuke radzenia sobie z pracownikami naukowymi uniwersytetu. W marcu zatem przenosze sie kilka budynkow dalej i bede pracowac jako pani menadzer (ha!) oraz bede miec swoja wlasna (no, prawie) asystentke. Rewelacja, nieprawdaz?

Kolezanki w pracy oglosily zalobe i pracuja nad tym, jak zapisac dane z mojego mozgu na twardym dysku.

A ja usiluje pozamykac wszystkie pilne sprawy do konca lutego. A spraw w brod! W zasadzie moglabym powiedziec, ze mam wszystko w nosie...

czwartek, 22 stycznia 2009

Zimowe nastroje

Mialam dzis troche popolemizowac z Biszopem, na temat jego ostatniego posta, ktory dal mi dzis rano sporo do myslenia i z ktorym w wielu punktach sie zgadzam, ale jakby... nie do konca.

Mialam, ale zostawie to na jakis inny raz. Dopadlo mnie jakies grypsko i czuje sie dzis wyjatkowo do bani. A roboty mam po same pachy i male szanse, zebym sobie mogla isc do domu. Bo nikt tego za mnie nie zrobi, niestety, a wszystko pilne.

Na dodatek cale rano w sasiednich pokojach wymieniali okna, wiec tlukli sie niemilosiernie. Choc prawde powiedziawszy, powietrze uszlo ze mnie do tego stopnia, ze juz mi te halasy nawet obojetne.

Nic to, wroce sobie do domu, wezme aspiryne, wlacze West Wing na DVD i zawine sie w kocyk.

środa, 21 stycznia 2009

Wszystko czerwone

Kupilam sobie w weekend nowy telefon. Coolowy. Ale najwazniejsze, ze czerwony!
Wchodze do sklepu i mowie: chcialabym nowy telefon. A pani mowi: czy szuka pani czegos szczegolnego? A ja na to: tak, czegos kobiecego. Pani na to wyciaga czerwony LG Viewty. Cudo.

Mam juz czerwonego iPoda, walentynkowy prezent od Buhaja, ktory nie tylko jest (RED), ale rowniez grawerowany. Mam tez czerwony aparat, ktory kupilam na wyprzedazy w Argosie, kiedy padl nam obiektyw i zbieralismy na nowy, a potrzebowalismy aparatu w miedzyczasie.

A teraz telefon.
Co bedzie nastepne?
Samochod, na przyklad?

wtorek, 20 stycznia 2009

Wszyscy jestesmy Szkotami

Czy wiecie, ze... Barack Obama ma szkockie korzenie? Ponoc jest potomkiem Wilhelma Lwa, ktory rzadzil Szkocja w XII wieku.

Prawde powiedziawszy, gdybym dobrze poszukala, to moze okazaloby sie, ze i ja mam szkockie korzenie. Ze jakis Ketling lub jakis inny Szkot z tego samego rzutu gdzies tam sie zwiazal z jakas pozna babcia. Kto wie?

Tak czy inaczej w zwiazku z Wilhelmem Lwem Szkoci od razu wpadli na pomysl, ze trzeba Barackowi wyprodukowac tartan oraz uszyc kilt. Zeby mogl sie w niego ubrac, kiedy odwiedzi Szkocje. Ponoc premier Alex Salmond zaprosil go, zeby przyjechal w tym roku. Wyobrazacie sobie, jaki bylby popyt na kilty Obamy? I te tlumy, ktore walilyby do Szkocji, zeby odwiedzic kraj przodkow Obamy? Wielki zastrzyk kasy dla szkockiej gospodarki w dobie kryzysu - ach, czy nie byloby to cudowne?

No dobrze, my tu sobie smichu-chichu, a ja chcialam powiedziec, ze Baracka powazam wielce, gdyz USA juz dawno nie mialy prezydenta, ktory by tak pieknie przemawial. Ma chlopak charyzme, nie da sie zaprzeczyc. I uznal za stosowne odwiedzic Stary Kontynet podczas swojej kampani wyborczej, co dobrze rokuje. Oraz swietnie rozumie potege PRu.

Zanim wiec Barack zlozy przysiege i zostanie 44 prezydentem Stanow Zjednoczonych Amerki, z pewna taka niesmialoscia pozwole sobie zyczyc mu szczescia.

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Blue Monday

Bzdury.

Co roku media trabia o tym, ze poniedzialek ostatniego pelnego tygodnia stycznia to najbardziej dolujacy dzien w roku. Ze pogoda, dlugi, czas, ktory uplynal od Swiat, niewywiazanie sie z noworocznych postanowien oraz niski poziom motywacji kumuluja sie do tego stopnia, ze mamy dola wiekszego niz w jakikolwiek inny dzien w roku.

Oczywiscie sa to bzdury na resorach.

Pogoda dzis pod psem, zgadzam sie. Chociaz wlasnie zaczal sypac snieg i Edynburg od razu wyglada lepiej.
Ale poza tym...
Dlugow nie mam. Buhaj podliczyl wczoraj podatki, wiec wspolnie tez wyszlismy na prosta.

Swieta za pasem, to fakt. Na dodatek upralam sobie moj gwiazdkowy prezent (szlafrok) i okazalo sie, ze wprawdzie jest czysty, ale juz nie tak puchaty. Mogloby mnie to przygnebic, ale... W sobote nabylam sobie droga kupna nowa komorke (stara zaczela wariowac) i przez dwa dni mialam kupe zabawy.

Z niewywiazywaniem sie z noworocznych postanowien to bym nie przesadzala. O, na przyklad postanowilam sobie, ze zapisze sie w tym roku na jakies szkolenia i prosze bardzo, ide na dwa w lutym.
Mialam tez oszczedzac - i lada moment przeleje sobie mala sumke na konto oszczednoaciowe.

Mialam tez szukac nowej pracy i... niespodziewanie mam w poniedzialek rozmowe. Wyslalam CV wieki temu i juz myslalam, ze nic z tego, a tu prosze! Znalazlam jeszcze dwa ogloszenia i tez wysle, na wszelki wypadek.

Najprawdopodobniej cala idea Dnia Dola byla bzdurna od poczatku. Facet, ktory ja wymyslil nie byl nawet prawdziwym naukowcem, tylko poletatowym pracownikiem uniwersytetu trzeciego wieku na Uniwersytecie w Cardiff. Wyliczyl tez, ze najszczesliwszy dzien roku przypada (zero zaskoczenia) w czerwcu. No coz, jesli dostane te nowa prace, to dla mnie przypadnie w styczniu.

Zapomnijmy wiec o Dniu Dola, zwanym po angielsku Blue Monday. Niech pozostanie tytulem swietnej piosenki New Order.

wtorek, 13 stycznia 2009

Tajemnice szkockiej kuchni

Odkad zalozylam sobie tzw. traffic feeda, wiem, czego przygodni internauci szukaja na moim blogu. Otoz najczesciej powtarzana fraza w wyszukiwarkach jest 'przepis na haggis'! Przeszukalam swojego bloga, ale przepisu na haggis w nim nie ma, byl chyba kiedys link, ale sie zdezaktualizowal. Nie chce zawiesc przygodnych internautow - wole sobie ich zjednac. Haggisa nigdy nie robilam i nie zamierzam. Jadlam chyba dwa razy i nie zostalam fanka. Przepis opublikowalam dwa lata temu na lamach Zmywaka i brzmi on nastepujaco:

Haggis od podszewki
Tajemnicą dla nikogo nie jest, że najlepszą na świecie kuchnią jest staropolska i zadna inna się do niej umywać nie śmie. Azaliż przyszło żyć nam w kraju plemion szkockich a dzikich, od stron rodzinnych z dala, obyczaj tedy nakazuje dobry, by specjałów tutejszych również zakosztować. Takimż oto właśnie jest mięso z owsem zmielone, haggisem tu zwane, podobne (jednakowoż nie tak wyśmienite) kaszance naszej ojczystej.
By tradycyjny szkocki haggis przyrządzić należycie weź żołądek jeden barani przez noc w osolonej wodzie namoczony, mączki owsianej dwa funty, po funcie zwierzęcego łoju (wołowy tu najprzedniejszy), baranich podrobów (płuca, serca, wątroby) i baraniny nietłustej, dwie duże cebule posiekane oraz wywaru z wołu pinty ćwierć.
Jeśli rzeźnik podrobów przódy oporządzić nie zdołał, płuca od tchawicy odejmij, serce rozetnij (szybciej gotować się będzie), a żyły większe wytnij. Wątroby też pokroić się nie zawahaj. Podroby do rondla wraź, na zewnątrz tchawicę wystawiając (naczynia przy tem podstawić nie zaniechaj, gdyż nieczystości przez nią wypływać będą snadnie). W osolonej wodzie godziny półtorej gotuj, odsącz po czem i przestudź należycie, tchawicę i chrząstki pozostałe usuwając zarazem. Wszystko zmiel. Na brązowo mączkę podsmaż owsianą, połącz z mięsem zmielonem, cebulą i łojem. Świeżo zmielonym pieprzem białym dopraw, takowoż pieprzem kajeńskim, papryką czerwoną, angielskim zielem i solą do smaku. Wywaru dolej. Nafaszeruj żołądek barani do połowy, dobrze go zaszyj i nicią z obydwu stron zawiąż. Wreszcie igłą dużą żołądek ten nakłuj i gotuj przez godzin 4 do 5 powoli.
Smacznego życząc ukłony PP Kucharzom zasyła
Łakoma

Jakby tego bylo malo, popelnilam tez przepisy na inne dania szkockie, badz brytyjskie, ktorych nigdy nie jadlam i nie zamierzam. A na Wyspach jedza je tonami.

Chip Sandwich
Aby przygotować ulubioną przekąskę mieszkańców ziem po obu stronach Muru Hadriana weź kromkę chleba (może być bez skórki) i posmaruj szczodrze keczupem. Przysyp górą frytek, polej octem, a następnie przyciśnij drugą kromką również posmarowaną keczupem. Jeśli lubisz, możesz dołożyć plasterek szynki lub/i żółtego sera lub/i pomidora lub/i liść sałaty.

Crisp Sandwich
Aby przygotować drugą ulubioną przekąskę mieszkańców ziem po obu stronach Muru Hadriana weź kromkę chleba (może być bez skórki) i posmaruj szczodrze majonezem. Przysyp górą ulubionych chipsów, następnie przyciśnij drugą kromką również posmarowaną majonezem, aż chipsy się pokruszą. Jeśli lubisz, możesz dołożyć plasterek szynki lub/i żółtego sera lub/i pomidora lub/i liść sałaty.

No i wreszcie:

Król szkockich fast foodów - przepis na prawdziwy, szkocki deep fried Mars bar
Schłódź batonik Mars w lodówce. Przygotuj masę o gęstości śmietany z mąki pszennej, mączki kukurydzianej, proszku do pieczenia i mleka lub piwa. Zimny batonik obtocz w panierce, a następnie wrzuć na gorący olej. Smaż, aż zbrązowieje. Podawaj z lodami lub frytkami według uznania.

Wiecej o krolu szkockich fast foodow np. tu Nie jadlam, wiec nie polecam i nie zycze smacznego. Powiem wiecej - dla wlasnego dobra nie jedzcie :)


Z czystym sumieniem moge Wam natomiast polecic przepyszny szkocki deser Cranachan, ktorego nie robilam, ale zrobie. Jadlam kilka razy i byl rewelacyjny.

Potrzebne beda:

300 g malin

280 ml smietany kremowki

2 lyzki miodu

2 lyzki whisky

2-3 lyzki platkow owsianych


Platki owsiane podsmaz lekko na zlotobrazowo na suchej patelni. Wystudz. Ubij smietane, dodaj miod i whisky i dobrze wymieszaj. Do kremu wrzuc maliny i wymieszaj. Rozgniec kilka malin, zeby krem uzyskal kolor. Wlej krem do salaterek i posyp schlodzonymi platkami owsianymi. Udekoruj calymi malinami.


Smacznego!

piątek, 9 stycznia 2009

Gotuj z Lakoma (5)

Szanowni Panstwo, witamy serdecznie w naszej kuchni, prosimy zasiasc wygodnie przed monitorami. Dzis opowiemy o tym, jak przyrzadzic wlasnorecznie pizze. Od A do Z.
Taka pizze Lakoma i Buhaj podali ostatnio w Sylwestra i smakowala.

Po pierwsze nalezy przyrzadzic drozdzowe ciasto. Ciasto, ktore ja robie chyba nie jest autentycznym ciastem na pizze, ale jest wystarczajaco dobre i zawsze mi wychodzi.

Skladniki:

50g masla
250 g maki
saszetka (3,5 g) drozdzy suszonych (po prostu jeszcze nie udalo mi sie tu dostac swiezych)
125ml mleka
1 jajko
sol

Make przesiewamy, dodajemy drozdze i sol. Maslo rozpuszczamy w cieplym mleku, studzimy, wlewamy do maki, dodajemy jajko. Zagniatamy ciasto i wyrabiamy przez okolo 5 minut, a nastepnie zostawiamy do wyrosniecia (minimum pol godziny, ale ja zostawiam na dwie). Po tym czasie wyrzucamy na stolnice, jeszcze troche zagniatamy i rozwalkowujemy. Formujemy kolko i ukladamy na blasze.



Smarujemy lyzeczka oliwy z oliwek, a nastepnie sosem pomidorowym, ktory osobiscie robie z przecieru pomidorowego zmieszanego z wycisnietymi trzema zabkami czosnku. Podgrzewam to na malym ogniu, a potem smaruje pizze.



Skladniki do pizzy wybieramy wedlug uznania, my najbardziej lubimy pepperoni, papryke, cebule, oliwki, pieczarki i serek, ale robilam tez wersje hawajska (z szynka i ananasem), farmerska (z kawalkami boczku) oraz wegetarianska.





Pieczemy w raczej lekko nagrzanym piekarniku az brzegi sie dobrze przyrumiena, a ser roztopi. Gotowa pizza:




I hop na talerzyk:



Jedna pizza w zupelnosci wystarcza na mnie i Buhaja, szczegolnie z duza iloscia skladnikow. W Sylwestra zrobilismy dwie na czworo i rano jeszcze kawalek sie ostal. Smacznego!

środa, 7 stycznia 2009

Gramy w Tetrisa

Jak donosi BBC granie w Tetris pomaga redukowac stres i likwiduje traumy. Juhu!

Naukowcy przeprowadzili badania, w ktorych wolontariuszom pokazywano traumatyczne zdjecia, a potem czesc z nich grala w Tetris. Ci, ktorzy grali, znacznie rzadziej mieli retrospekcje obrazow, niz ci, ktorzy nie grali.

Oczywiscie to wcale nie znaczy, ze jak ktos jest zestresowany lub przezyl cos traumatycznego, to powinien grac w Tetris, ale NIE ZASZKODZI!

No to gramy! Np tu.

Dodam od siebie, ze przy okazji gra w Tetris wypelnia wolny czas w pracy oraz pomaga redukowac stres zwiazany z lista rzeczy do zrobienia, za ktore nie mam ochoty sie brac.

wtorek, 6 stycznia 2009

Dary Trzech Kroli

Swieta, swieta i po swietach... Dwa tygodnie laby minely jak z bicza strzelil, a powrot do rzeczywistosci byl bolesny. Wczoraj budzik zadzwonil o 6.45 czyli w srodku nocy. Bez zartow, na dworze bylo zupelnie ciemno. Po niemaldwutygodniowym byczeniu sie do 9.30 bylo to conajmniej zaskakujace.

W pracy w skrzynce mailowej czekaly na mnie 152 maile, w tym, na szczescie, troche spamu oraz prosby o przekazanie gratulacji mojemu szefowi, ktory znalazl sie na noworocznej liscie odznaczonych orderem imperium brytyjskiego (w klasie komandor).

Moja szefowa miala chyba dzien dobroci dla zwierzat, bo na spotkaniu, na ktorym razem bylysmy, przedstawila mnie jako swoja prawa reke, co zawsze brzmi nieco lepiej niz asystentka, albo co gorsza, sekretarka. Na dodatek nazwala mnie wyjatkowo efektywna, co moze oznaczac tylko jedno: dolozy mi obowiazkow. Wprawdzie glosno mowi o tym, ze da mi podwyzke (od jakiegos czasu, ale to dlatego, ze na uniwerku sa tak glupie procedury, ze przyznawanie podwyzki trwa trzy miesiace i mozna to zrobic tylko raz w roku, w marcu), ale obawiam sie, ze to mi duzo nie wynagrodzi.

Zreszta kto wie, moze wcale nie zostane tu tak dlugo, zeby w ogole zobaczyc pasek z podwyzka. Poszukiwania nowej pracy sa na liscie moich noworocznych postanowien.

A czy wiecie, ze w Hiszpanii dostaje sie dzis prezenty? Od Trzech Kroli, ma sie rozumiec, ktorzy znali sie swietnie na wybieraniu darow. Mam nadzieje, ze Trzej Krolowie przyniosa mi troche szczescia w spelnianiu noworocznych postanowien. Czego i Wam zycze!